Przede mną weekend intensywnej nauki. Korzystając z (w końcu) ładnej pogody i ciepełka wygrzewam swoje kończyny na balkonie. Właśnie zarządziłam przerwę na kawę i wyskoczyłam do piekarni za rogiem po jakieś ciacho :) Ach te holenderskie piekarnie... Uwielbiam je!
Bez wątpienia były to pierwsze i moje ulubione miejsca do testowania moich zdolności do porozumiewania się w tym dziwnym języku. Czemu? Bo panie pracujące tam są zawsze miłe, uśmiechnięte i wyjątkowo przyjazne. Z cierpliwością znosiły moje jąkania i obserwowały moje postępy w nauce. Od samej myśli o wybraniu się do piekarni dostaję wypieków na twarzy. Cóż to za cudowne miejsca są!
Nie tylko oferują szeroki wybór pieczywa wszelkiej paści, "drożdżówek" najczęściej z ciasta francuskiego na słodko i przekąsek na słono, ale też ciasta, ciastka, ciasteczka, donaty, tarty i torty, gdzie ślina cieknie od samego patrzenia. Ok, ok... w Polsce też w piekarni często można coś słodkiego kupić, ale tutaj to istny mix klasycznej piekarni i cukierni w porządnym wydaniu. A jeśli nie miałeś/aś rano czasu na zrobienie kanapek, albo masz ochotę na zdrową przekąskę, to większość piekarni jakie znam oferują też...przepyszne kanapki robione świeżutko na twoich oczach. Coś do picia? Czemu nie! Przynajmniej w tych większych.
Źródło: https://www.facebook.com/BakkerBartNijmegen |
W szczególności upodobałam sobie dwie: powyższą Bakker Bart, która tak właściwie jest siecią piekarni i wbrew temu co na zdjęciu, zawsze panuje tam ruch jak w ulu. Ale bułeczki mają wyborne :) Ta druga znajduje się zaledwie dwie ulice od naszego kurnika i wydaje się bardziej tradycyjna, ale wybór pyszności jest równie szeroki. Bakkerij de Bie ma jeszcze jeden element, który szczególnie mnie ujął. Od 1 kwietnia wprowadzili do swojej oferty Sint Stevens brood, czyli pyszny chlebek nafaszerowany różnymi ziarnami i nasionami, a część dochodu z jego sprzedaży idzie na wspieranie konseracji kościoła St. Stevens. Kościół ten jest jak dla mnie wizytówką miasta i góruje nad całym centrum, natomiast jakimś cudem urząd miasta nie uwzględnił go w ogóle swoim budżecie. Tak Nijmegen dba o turystykę? Wstyd!
Głodna się zrobiłam przez Ciebie :) Uwielbiam klimat piekarni, kanapeczki, ciasteczka, ciasta francuskie, zapach świeżego pieczywa - coś wspaniałego :) A jeszcze ta ze zdjęcia jest wyjątkowo dobrze zaopatrzona. Ciepłe pieczywo z masełkiem czosnkowym, ciastko francuskie z czekoladą lub jabłkiem, bułka pizza - moi faworyci chyba.
OdpowiedzUsuńNiemieckie, holenderskie czy francuskie piekarenki są cudowne. Angielskie niestety nie. W UK nie ma dobrego pieczywa i dzięki bogu bagietki przybyły tutaj z Francji bo inaczej byłby tylko biały, waciany chleb tostowy.
OdpowiedzUsuńTen tostowy to tylko potrafi smakować przypieczony w tostach... Nie zazdroszczę i podpisuję się pod "Dziękujemy Francji za bagietki" :)
Usuńoch!! uwielbiam piekarnie, te hol mają w sobie jakiś urok i zawsze tam pięknie pachnie
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja mam do nich słabość :)
UsuńRaj na ziemi ! :)
OdpowiedzUsuńaż ślinka cieknie..szkoda, że w Polsce nie ma takich piekarni..eh trzeba stąd uciekać :P
OdpowiedzUsuń