niedziela, 2 września 2012

Atak paniki

- Mam 27 lat! Powinnam robić już jakąś karierę, wspinać się po szczeblach drabiny i dążyć do kolejnych celów, a nie siedzieć wciąż na ławce rezerwowych i czekać, aż będę mogła w końcu zacząć! Chcę już zacząć, działać, a nie tylko czekać i czekać! - ryczę w środku nocy siedząc na kanapie i masując lewe kolano. Maurycy stara się mnie pocieszać, ale sam jest zdezorientowany skąd się ta panika nagle u mnie wzięła. Jeszcze kwadrans wcześniej siedzieliśmy w naszym ulubionym barze z koleżanką i w najlepsze śmialiśmy się i dyskutowaliśmy na niepoważne tematy. A teraz nie z tego, ni z owego popadam w stan głębokiej depresji.

Chyba nie jedna emigrantka w moim wieku doskonale wie o czym mówię i dobrze zna to uczucie. Osłabiająca bezradność, kiedy trafiasz do obcego kraju, gdzie mówią w niezrozumiałym języku i nawet miejscowi rówieśnicy mają problemy ze znalezieniem pracy. Człowiek studiuje przez ileś tam lat i mocno wierzy, że po otrzymaniu dyplomu płynnie zacznie kolejny etap, dorosłego już życia. A tu klapa. Zamiast na pas startowy trafiamy do hangaru. I zaczynamy WSZYSTKO od nowa. Od nauki języka i lokalnych obyczajów, przez topografię i na organizacji społeczeństwa i samego państwa kończąc. Wiem, że nie jestem jedyna z obawami, jak to moje życie się potoczy na obczyźnie. Ostatnio rozmawiałyśmy o tym  z koleżanką ze szkoły, śmiejąc się "Dzięki Bogu, ty też masz takie myśli! Czyli nie zwariowałam jeszcze... to normalne czuć się w ten sposób". 

Poznawanie życia w innym kraju potrafi być bardzo ekscytujące. Czuję się nieraz jak pięciolatek, odkrywający świat. Mały człowieczek, który nie rozumie jeszcze wszystkiego co się dzieje dookoła, ale wszystko to wydaje mu się takie fascynujące, inspirujące. Motywacja przychodzi z różnych stron i chłonie się wszelkie nowości wszystkimi zmysłami. Ale są też dni, chwile, momenty, kiedy nagle, bez ostrzeżenie ogarnia mnie panika. A szczególnie, gdy zmartwienie i lęk, bo przez pół dni pobolewało mnie to zdrowe kolano (prawe uległo sporym uszkodzeniom parę lat wstecz w wypadku) zaprawimy kilkoma szklaneczkami cuba libre, to mamy gotowy przepis na atak histerii. Na szczęście dziś rano nic mnie już nie boli, kaca nie ma i panika zniknęła. Tylko Maurycy dalej się martwi.

10 komentarzy:

  1. jakbym swoje myśli przeczytałam
    doskonale rozumiem

    OdpowiedzUsuń
  2. :)Masz tylko 27 lat, a kolano to pewnie na zmianę pogody pobolewa.Jutro poniedziałek nowe wyzwanie, dasz radę.

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam sie z toba- ja mam 25 lat i to samo wrazenie
    dobrze to ujelas- jestesmy na lawce rezerwowych- no coz moze kiedys nas wpuszcza...

    OdpowiedzUsuń
  4. to Cię pocieszę, takich ataków paniki będzie więcej. Najważniejsze, że nagle przychodzą i szybko odchodzą. Mimo, ze zycie ustabilizowane juz tutaj mam, mimo ze mija 10 rok jak tu jestem, jednak takie ataki dopadają mnie do dzisiaj. Trudno ten strach wytłumaczyc bo jest nieracjonalny, to się chyba dostaje w całym pakiecie - życia na emigracji..;)A może to zwykła nostalgia..?

    OdpowiedzUsuń
  5. Justynko powiem tak mam tyle samo lat co Ty :) też masuję kolano i tez lewe :D co do paniki sama miałam ją nie jedną ja wyjeżdżając z Polski zostawiłam fajnie rozwijająca się karierę, dobrą prace i miejsce gdzie mój dyplom coś znaczył.... wyjechałam do małego miasta jedno ułatwienie znałam język więc z tym było łatwiej ale z pracą tragedia pierwsze 9 miesięcy szukałam w miarę stabilnej i stałej pracy po pewnym czasie nie miało znaczenia co i gdzie będe robić byleby była i mam ta pracę nie wspaniałą nie super stałą ale mam.... Jednakże przez kupno domu i wyprowadzkę czeka mnie zmiana pracy, a nauczona doświadczeniem zaczęłam już wysyłać CV i jestem w szoku bo dostałam odzew na każde do tej pory wysłane CV mało tego jestem zaproszona na interview i nie mam pewności, że dostanę tą pracę ale jest już bliska pracy związanej z moim wykształceniem i doświadczeniem :) no i na pewno milion razy lepsza niż moja obecna :)


    Więc kochana głowa do góry, pierś do przodu i myśl pozytywnie a wszystko zacznie się układać tylko w to uwierz i będzie dobrze :) a w razie chęci wygadania pisz śmiało na pewno postaramy się dodać otuchy

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa i wsparcie :) Wy to potraficie poprawić człowiekowi humor i to, że nie jest się samemu z tymi lękami jest bardzo pokrzepiające. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. doskonale znam to uczucie i tak sobie teraz pomyslalam ze nie jestem taka jedyna z tymi myslami i strachem ... dobrze ze to napisalas....

    OdpowiedzUsuń
  8. Też się bardzo cieszę, że to "głośno" napisałaś. Z tego co wiem takie ataki paniki dopadają wszystkie emigrantki. To jest naprawdę sssttttrrrraaaasssszzzznnnneeee.... Ja mam też dokładnie 27 lat. Jeszcze jakiś czas temu dokopywałam sobie, że nie robię kariery, nie mam pracy, a tak w ogóle to co ja w życiu robię. Powiem Ci, że przez te wszystki myśli dostałam 3 dniowego ataku migreny. Jak wyszłam z tego potwornego bólu głowy, to przysięgłam sobie, że już więcej takiej myśli nie dopuszczę do siebie. Ja poprostu już więcej sobie tego nie zrobię! Jak dotąd dotrzymałam słowa i czuję się znacznie lepiej. A i ataki paniki ustały!
    Pomyślała sobie, że odwaga zacząc wszystko (!!) od nowa w innym kraju, to dowód większej siły i determinacji nawet niż robienie kariery. Bo to budowanie wszystkiego od podstaw. Myślę, że na początku trzeba doceniać się za każdy drobiazg! Takie myśli, dlaczego jeszcze nie robię kariery, porównałabym do tego: jakbyś złamała nogę i od razu chciała biegać.A tu trzeba czasu, żeby się kości zrosły!
    Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji. I myślę, że takie ataki to norma. Za każdym razem, nawet tak na przymus, sobie wtedy powtarzam, że wszystko będzie bardzo dobrze, że wszystko się ułoży. I mój Jani też tak robi. Mówi mi to 30!!! razy dziennie i to pomaga!
    Jak będziesz chciała to też pisz do mnie zawsze na meila! A jak Maurycy będzie chciał, to też mogę dać meila do Janiego! Dobrze, że jest internet i możemy sobie pomagać!
    Ufff.... ale się rozpisałam!Całusy i mam nadzieję, że jest już lepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawego porównania użyłaś, bo nogę w sumie to złamałam parę lat temu i pamiętam dobrze proces powrotu do biegania ;) Przypomnę sobie o tym następnym razem, choć mam nadzieję, że ataki nie będę mnie już zbyt intensywnie męczyć.

      Co ja bym bez Was (i Mauryca) moje kochane dziewczyny zrobiła... Buziaki :*

      Usuń
    2. Tak mi się wydaje, że to jest dokładnie tak jak ze złamaniem. Przynajmniej ja to tak czuję.
      Dziś też mnie złapał taki smutek, ale przeszedł sam. Zadzwoniłam po coś do mamy, a ta tak się rozgadała, że ja zupełnie o tym zapomniałam.
      Mam tylko jeden zakaz od Janiego: nie wolno mi oglądać smutnych filmów. Oglądam więc od roku tylko i wyłącznie komedie:)))
      A tak na koniec: wg mnie to sobie fantastycznie radzisz!!!!!!!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...