No i mamy karnawał! W Holandii rozumiany jest nieco inaczej niż w Polsce... Zaczął się w sobotę i potrwa do północy we wtorek. Jest to czas świetnej zabawy, hektolitrów piwa, bardzo złej muzyki i tłumu ludzi w dziwacznych kostiumach. Trwa tylko te cztery dni i obchodzony jest jedynie w południowej części kraju, jako święto katolickie (północ Holandii zamieszkują głównie protestanci).
Flaga Knotsenburg dumnie powiewająca na wietrze |
Pierwsze oznaki jakie rzuciły mi się w oczy już w piątek, to specjalne flagi powiewające z wieży St. Stevenskerk. Zapytałam Maurycego, co one oznaczają i jak się okazuje, w czasie karnawału południowe miasta holenderskie przyjmują specjalne nazwy. Nijmegen jest w tej chwili zwane Knotsenburg! Na Grote Markt ustawiono wielki namiot, w którym w weekend wypito zapewne morze piwa. Karnawał to okres wzmożonego pijaństwa i gorący okres dla służb zdrowia. Ponoć niejeden młodociany trafia wtedy do szpitala w wyniku tak zwanego comazuipen, czyli po naszemu "zachlaniu się na śmierć".
Edwin i Els przymierzając stroje |
My nie świętowaliśmy w tym roku. Maurycy nie jest zwolennikiem przebieranek, ale za to Edwin i Elselien posłużyli mi za modeli. Od paru dni na podłodze zalegały przeróżne części garderoby, którymi nie pogardziłaby żadna Drag Queen ;) U naszych sąsiadów też zaobserwowałam garnitur cały w cekinach, co w normalnych warunkach wydałoby mi się lekko niepokojące. W czasie tego weekendu można było spotkać na ulicach wielu przebierańców i wszyscy spacerowali w szampańskich nastrojach :)
Karnawałowy makijaż Els |
Czy nazwa Knotsenburg znaczy coć specjalnego np. związanego z karnawałem, czy jest to po prostu inna nazwa na ten czas :) ?
OdpowiedzUsuńO ile dobrze zrozumiałam "knotsen" oznacza maczugę, dlatego też nasz wiking-barbarzyńca trzyma takową w fladze. Coś na kształt Flinstonów?... ;)
OdpowiedzUsuń