poniedziałek, 15 października 2012

Sprawa imienia

Zaczynam dochodzić do wniosku, że jeśli za kilka lat podejmę decyzję o podwójnym obywatelstwie, to na potrzeby holenderskiego paszportu zmienię swoje imię na coś bardziej zbliżonego do holenderszczyzny lub po prostu angielski odpowiednik mojego imienia. Czemu? Bo "Justyna" najwyraźniej jest dla Holendrów nie lada wyzwaniem!

Zawsze wydawało mi się, że moje imię nie należy do jakichś wybitnie skomplikowanych, oryginalnych, udziwnionych. Wręcz przeciwnie, wydawało mi się stosunkowo proste i względnie międzynarodowe. A potem trafiłam do Holandii i zostałam skonfrontowana z wszelkimi trudnościami w wymowie i piśmie tegoż imienia. Najczęściej "y" zamieniają na "i", co jetem w stanie zrozumieć. Na siłowni przedobrzyli znowu z tą literą i wręcza zaczęli od niej moje imię... Yustina. Dlatego też zawsze staram się bardzo wyraźnie literować i kontrolować to co piszą, a w co ważniejszych sytuacjach po prostu podaję mój paszport, żeby sobie skopiowali literka po literce. 

Mistrzostwo natomiast popełniła nasza firma deweloperska. Kiedy odbieraliśmy klucze Maurycy podał w jakiej formie życzymy sobie nasze imiona na tabliczkach przy domofonie. Mało tego, zapisał im nasze imiona.  Dziś z dziką radością odkryłam, że w końcu, po 5 miesiącach pojawiły się tabliczki. Bliższe spojrzenie i... zaraz zaraz... 


Justijna?! To ci dopiero zholenderszczyli moje imię. Ręcę opadają, a włosy dęba stają. Czy to naprawdę jest aż tak skomplikowane?... 

Dla tych, którzy zastanawialiby się po co mi podwójne obywatelstwo: bynajmniej nie dlatego, że wstydzę się polskiej narodowości (nic z tych rzeczy), czy chcę być taka super-duper "zachodnia". Nie potrzebuję też holenderskiego obywatelstwa, żeby móc brać czynny udział w wyborach (polityka mnie nie interesuje i moje prawo wyborcze tutaj jest mi tak do szczęścia potrzebne jak psu obieraczka do ziemniaków). Odpowiedź jest jedna: paszport i brak wymogów wizowych do wielu krajów, które niestety od Polaków jeszcze wizy wymagają ;)

16 komentarzy:

  1. a możesz mieć?? mi każą się zrzec, więc się zastanawiam czy ta viza jest tego warta :/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy nie wiem do końca, bo sprawdzałam dawno temu i pobieżnie. Do możliwości aplikowania i tak brakuje mi jeszcze minimum 2 lat, więc zobaczymy wtedy. Ale gdybym miała rezygnować z pl obywatelstwa, to rzeczywiście wiza tego nie warta.

      Usuń
  2. pozdrawia Katarzyna (nie do przejscia w Belgii)
    pozdrawia Kasia (pisane Kasha, Kaza, Kasa, Kasja)

    dla rodziny lubego Katherine

    OdpowiedzUsuń
  3. znam to

    justi
    justine
    justina

    czytane przez z
    heh
    tez chcialam sobie zmienic imie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A czy komukolwiek może sprawić trudność imię Magda? Otóż zostałam Maggie, bo Magda zbyt trudne dla niektórych Amerykanów;-) Za to fajnie brzmi kiedy wymawiają pełne imię - Magdalena, bardzo melodyjnie, po prostu uroczo;-) Nigdy się w Polsce nie przedstawiam jako Magdalena, ale w USA tak:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahhh Justijna ;-) ten problem i my mamy w Polsce - zwłaszcza mąż i dzieci ;-). Ja czasem też bo mam podwójne nazwisko w tym drugie po mężu, które akurat jest tylko jednym z jego dwóch. Więc zwykle przedstawiam się swoim rodowym nazwiskiem a podwójnym - jak już bardzo trzeba. Mąż ma dwa imiona i podwójne nazwisko. Dość łatwe jak na zagraniczne, ale i tak urastają do rangi problemu dla osoby, która je usłyszy pierwszy (ba, nawet kolejny) raz.

    Dzieciom nadaliśmy imiona polskie ale jednocześnie międzynarodowe. Wystarczy, że mają podwójne egzotyczne nazwiska...

    Ja u teściowej jestem "Dżojna" i mąż zawsze się z tego nabija ;-). I niby Joanna jak Justyna - a też bywałam Yoana, Joana etc. Asia w ogóle jest nie do przyjęcia bo to jak Azja...

    Więc ja Cię rozumiem. Ale czy to nie jest urok tego wszystkiego ;-).

    Podwójne obywatelstwo zaś - zawsze się przyda. Mój Em niebawem składa wniosek o polskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia rzeczywiście dziwnie by wyglądało dla obcokrajowca ;) W takim razie trzymam kciuki za wniosem Em ;)

      Usuń
  6. u mnie najczesciej widze ze na sile literke''h' najczesciej wstawiaja Agatha - bezsensu ... ale co zrobic . oczywiscie poprawiam jak moge i gdzie moge - dokladnie podaje literka po literce ale i tak takie bledy sie pojawiaja... pozdrawiam pa

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zazdroszczę, na szczęście ja mam dość proste imię, które nikomu w kraju europejskim nie sprawi trudności.

    OdpowiedzUsuń
  8. ha, ale skoro mamy "zagraniczne" imię to jesteśmy niepowtarzalne :)
    ja na codzień we Francji używam tylko imienia, każdy wie o kogo chodzi gdy klienci pytają w gabinecie "do doktor Anieska" :)
    i z obywatelstwem masz rację, kiedyś będziemy z moim facetem chcieli pojechać do USA, ale najpierw postaramy się o francuskie paszporty, bo nie będziemy się prosić o łaskawe wizy w konsulacie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. No i ciężko mi się nie zgodzić z Wam wszystkimi! Mieszają, zmieniają, przekształcają, ale jest w tym czasem szczypta uroki i do prawdy, jesteśmy wyjątkowe z naszymi "egzotycznymi" imionami! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W takich chwilach dziękuję rodzicom za inwencję twórczą i nadanie mi iście zagranicznego imienia, które robi furorę w Polsce (no co TY, serio?/ Nietypowo), a problemy sprawia tylko w Niemczech, gdzie zamiast "a" na końcu jest "e" i zawsze upewniają się sto razy. Co do podwójnego obywatelstwa - jestem obywatelką Polski i Niemiec RÓWNOCZEŚNIE. Ewentualna kwestia zrzeczenia się jednego lub drugiego pojawia się, kiedy chcesz pracować w wojsku, policji i innych takich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko wtedy taki wymus się pojawia. W Holandii rok czy dwa lata temu wprowadzili ustawę, że nie można posiadać holenderskiego obywatelstwa równocześnie z innym. Jeśli ktoś nie chce się zrzec oryginalnego, to w świetle nowego prawa jest "niegodny" holenderskiego. I póki tego znów nie zmienią, nie mam zamiaru się nawet starać o nie.

      Usuń
    2. Tak, to faktycznie utrudnia sprawę. I doskonale Cię rozumiem.

      Usuń
  11. Witam,
    myślę (!), że wykonawca tabliczek dostał imiona napisane ręcznie.
    Zauważyłem, jak Holendrzy (niektórzy zapewne) piszą "Nijmegen" - ano, po "N" umieszczają "y" po czym dostawiają nad nim dwie kropki...
    Może z Twoim imieniem było tak, że fachman z Nijmegen odruchowo nad "Just(y)na" dostawił kropki i dalej już poszło samodzielnie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego to jestem pewna ;) o ile dobrze pamiętam imiona było przekazane w wersji odręcznej.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...