piątek, 11 maja 2012

Pozdrowienia spod parasola

Będzie o pogodzie. I będę narzekać. A co, wolno mi! Szczególnie, że szlak mnie trafia, jak widzę na mapie pogodowej 28 stopni, a u nas marne 16 stopni. I deszcz. Gdzie ta wiosna pytam? Nie licząc może ze dwóch tygodni jeszcze przed świętami plus Queensday, to nie ma się czym zachwycać. Co trochę mnie przytłacza, bo ponoć lato jest w Holandii jeszcze gorsze i bardziej deszczowe niż wiosna. 

Przez ostatni miesiąc szkoły jakoś szczęśliwie udało mi się trafiać na ładną pogodę z rana (a przynajmniej suchą). Passa ta nie mogła jednak trwać wieczność, bo byłoby to jakoś tak nie po holendersku :P Dziś dokładnie w połowie drogi złapał mnie deszcz, a że moja kurtka kaptura nie posiada, to zanim dotarłam na uniwersytet, po moim tuszu do rzęs pozostał głównie wspomnienie. Na rzęsach bynajmniej już go nie było. Szybko ogarnęłam się ścierając czarne kropeczki z powiek i w duchu cieszyłam się, że maluję się bardzo delikatnie. W tym kraju nie opłaca się tracić czasu na misterny makijaż i układanie włosów. Bynajmniej nie, jeśli poruszasz się rowerem. Na pocieszenie, nie ja jedna zmokłam. Nie pierwszy raz też zresztą. 

Zachciało mi się Holandii, to mam. Krainę deszczowców. Muszę przyznać, że pogoda tu jest strasznie złośliwa. To że pada to jeszcze przeboleję, ale czemu tak z zaskoczenia? Ile to już razy zaczynało lać, tuż zanim mój pociąg dojechał na stację, na której wysiadam? Skoro już wiem, że i tak zmoknę to niechże sobie pada, ale złośliwiec przestaje jeszcze zanim dotrę na miejsce/do dom. Kiedyś uznałam, że przeczekam. Czekałam, czekałam i nic nie zapowiadało się, żeby miało przestać. Więc wskoczyłam na rower, zmokłam doszczętnie w kilka sekund, a deszcz skończył się, zanim przejechałam 300 metrów. Wczoraj kiedy wybieraliśmy się z Maurycym na siłownie, oczywiście zaczęło lać. Przestało w dwie minuty po naszym dotarciu do celu. Złośliwość.

Do kompletu z deszczem mamy jeszcze wiatr. Który wieje niemal zawsze. Słabiej lub mocniej ale wieje. I to zawsze w przeciwnym kierunku niż ty się poruszasz. Do szkoły jechałam pod wiatr. Wracając (w przeciwnym kierunku) dalej byłam pod wiatr. Fakt, że między jedną, a drugą podróżą miałam 4 godziny przerwy nie ma znaczenia. Gdyby to było 15 minut, dalej ta zasada by się sprawdzała. Ot specyfika niderlandzkiego wiatru. Szczególnie upierdliwa, jeśli jedziesz pod górkę ;)

Noo... ponarzekałam sobie i już mi lepiej. Cieszcie się tam w Polsce z tych waszych majowych upałów, bo wkrótce i to się Wam ukróci. Fala powietrza znad Holandii nadciąga :D

8 komentarzy:

  1. Nie życz drugiemu, co Tobie nie miłe :) Fali powietrza znam Holandii mówię stanowcze NIE :P I tak w weekend ma być 16 stopni, burza i deszcz. Taki kapryśny klimat widzę tam masz, tak jak w Irlandii - pięknego, suchego lata nie uświadczysz. A z tym wiatrem w oczy to pewnie jakieś prawo Murphy'ego jest :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie życzę, ja przestrzegam :D bo pogodę w tv oglądała i widziałam planowaną wędrówkę chmur po europejskim niebie. No i może trochę przesadziłam... błękit nieba można uświadczyć, ale potem nie wiadomo skąd i kiedy spadnie deszcz (zapewne kiedy planuje się wyjście z domu).

      Usuń
  2. Ja kiedyś przez jakiś czas mieszkałam w Finlandii. Byłam pół roku wiosną i latem - pogoda była jeszcze gorsza - nie dało się tego znieść. Na dodatek też jeździłam rowerem. Najgorsze było w tym wszystkim nawet nie to, że padało i wiało, ale pogoda zmieniała się co pół godziny! Jadąc więc gdzieś trzeba było ubrać się naprawdę na każdą pogodę!!!

    Myślę, że najlepszym jednam wyjściem jest zaopatrzenie się we wszelkie deszczowe akcesoria. Urocze gumowce, podręczny płasz przeciwdeszczowy i zestaw kolorowych parasoli. No i ... niezbędny tusz wodoodporny. Przyjamniej będziesz się czuła lepiej z takim asortymentem:))) Jakiś czas temu kupiłam sobie naprawdę różowy parasonl. Uwielbiam go. Jak tylko będąc w Polsce rozkładałam go na jesienną szarugę - daję słowo - na sam widok robi się weselej!
    Ściski!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś, jeszcze w Krakowie miałam jasno zielony parasol :) Jak zaczynało padać i go rozłożyłam świat jakoś się tak rozświetlał! Chyba będę znowu musiała sobie taki sprawić...

      Usuń
  3. :)Spełniło się brrrrr straszne skoki temp.Do propozycji Doroty dokładam słoneczne Gogle koniecznie z wycieraczkami:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Połączenie deszczu i wiatru nawet mnie nie nastraja zbyt pozytywnie ;) Życzę Ci, żeby nad Holandię wreszcie zawędrowało chociaż trochę Słońca! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem co masz na myśli, ale od wczoraj jest ciepło (wręcz upalnie jak na nl) hura. Cóż pozostaje nam się tylko przyzwyczaić. Ja się pocieszam zawsze że zimy są bardzie znośne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby racja, że zima była dość lekka, ale kiedy przyszły mrozy to marzłam bardziej niż w PL. Teraz nie pozostaje nic, tylko cieszyć się z letniej pogody :)
      Pozdrawiam

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...