Zaczęły się wakacje! Po czym można to poznać? Ano po oknach niektórych domów. Holendrzy mają tą przedziwną, silną potrzebę manifestowania przeróżnych rodzinnych wydarzeń. I tak właśnie, jedną z tych sytuacji jest ukończenie szkoły średniej.
Ale zakończenie tego rozdziału w życiu to nie jedyna rzecz, którą Holendrzy lubią się chwalić przechodniom. Już kiedyś wspominałam o bocianach (i innych stworach, których kolekcję zrosztą możecie zobaczyć na nibylandiowym facebook'u), które symbolizują narodziny dziecka.
I żeby nie było, że na narodzinach się kończy. Nieraz można przyuważyć okna udekorowane kolorowymi girlandami i napisami "Hoera". Najczęście to dziecko domowników właśnie miało urodziny. Zwyczaj sympatyczny i chyba nikogo szczególnie nie dziwi. Dużo bardziej zaskoczył mnie kiedyś widok męskiej "lalki" siedzącej przed domem z przyczepionym zdjęciem w miejscu twarzy...
Ta przeurocza para to Abraham i Sarah. Jak nie trudno się domyślić po liczbie dyndającej ponad ich głowami, lalki te wystawiane są przed domem, aby obwieścić światu, że jubilat przeżył już 50 wiosen ;)
A Wy co myślicie o takich manifestacjach? Lubicie się dzielić ze światem ważnymi wydarzeniami w Waszym życiu (i nie mam tu na myśli facebooka ;P)
Akurat ten element kultury uważam za baardzo sympatyczny i wolałabym widzieć takie dekoracje w polskich ogródkach czy oknach niż krasnale:)
OdpowiedzUsuńspokojnie, krasnale też bez większego trudo można znaleźć ;D
UsuńW USA jest podobnie, tzn. przy narodzinach dziecka też wystawia się przed dom bociany i inne tego typu dekoracje. Szczerze mówiąc, mimo że niby nie mam żadnego konkretnego zarzutu, to jakoś tak mam mieszane uczucia... No bo tak żeby wszyscy wiedzieli, co się u mnie dzieje?
OdpowiedzUsuńZ jednej strony tak, z drugiej nie... Tak bo jest to zwyczaj fajny, kolorowy i radosny. I jak Allochtonka poniżej zauważyła, w mniejszych miejscowościach, czy nawet w jednej dzielnicy niemal każdy wie tak czy tak ;)
UsuńA z drugiej strony nie wyobrażam sobie jednak wystawianie za 20 lat przed dom podstarzałych lalek, żeby oznajmić światu "Hey! Skończyłam 50!!" ;)
Mnie się ten zwyczaj bardzo podoba (też chciałam o nim napisać - chyba się spóźniłam...). Nie wiem, czy będę miała ochotę z pompą ogłaszać własne okrągłe urodziny, ale urodziny dzieciaków już tak. No a bociany są rozczulające. A w małej miejscowości i tak wszyscy o wszystkim wiedzą, więc pewnie nie ma znaczenia, że tak się odkrywamy. Zwłaszcza w dobie facebooka i wszystkowiedzącego google'a. I tak dzień naszych urodzin jest ogłaszany globalnie.
OdpowiedzUsuńBardzo słuszna uwaga ;)
UsuńHa, ha zabawni Ci Holendrzy. Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Zastanawiam się tylko, jak do tego podchodzą kobiety wyczulone na punkcie swojego wieku, kiedy nagle przed domem wisi wielka 40 czy 50tka?:)Ja chyba nie mam takiej potrzeby, więc przeciwnie. Coraz trudniej ukryć coś przed ludźmi, bo i tak wszytko wiedzą;)I co, jeżeli ktoś nic nie wywiesza, bo na przykład nie zdaje z klasy do klasy?;)
OdpowiedzUsuńplecaki wywieszają tylko Ci co kończą szkołę, a nie co roku po każdej klasie ;)
UsuńLata temu bylam w Heerlen, w oknach zauwazylam kolka czy kwadraty w srodku wypelnione haftem. Czy to cos oznacza? Jak to sie nazywa/ I czy samemu mozna to robic. Serdecznie pozdrawiam z Kanady
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pojęcia nie mam... Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim. Podejrzewam, że to zwyczajne dekoracje wykonane przez staruszki ;) Ale to tylko przypuszczenia
Usuń