wtorek, 14 sierpnia 2012

Paparazzi w natarciu

Stoimy w niewielkim zakładzie grawerskim. Nasza kłódka z wygrawerowanym "four legged creature" i datą naszego poznania będzie za chwilę gotowa. W trakcie oczekiwania rozglądam się po warsztacie: kłódki w różnych kolorach i rozmiarach, tabliczki imienne na drzwi, tablice nagrobkowe, pamiątkowa butelka i kieliszki z grawerem. Nagle Maurycy ewidentnie podekscytowany woła: "Patrz! To my!" 

Podążam za jego wzrokiem i dostrzegam na ścianie artykuł z gazety oprawiony w ramkę. Obok tekstu o zakochanych i popularnych kłódkach wychodzących spod ręki właściciela zakładu, w którym stoimy, widnieją dwa zdjęcia: mistrza przy pracy oraz pary zawieszającej kłódkę na Kładce Bernatka w Krakowie. O żesz w mordę, to naprawdę my jesteśmy ową parą!


Prawie półtora roku temu zawiesiliśmy swoją pierwszą kłódkę w tym miejscu. Dziś, gdy poszliśmy ją odszukać, zamiast niej znaleźliśmy mocno uszkodzoną siatkę kładki z poprzecinanymi prętami i bez kłódek w tym miejscu. Ktoś ze złamanym sercem postanowił zniszczyć dowód swego gorącego, choć już przebrzmiałego uczucia, przy okazji posyłając cudze symbole miłości prosto w wody przepływającej poniżej Wisły. W tym też naszą kłódkę. Nieco zasmuceni tym faktem postanowiliśmy zawiesić nową i tak właśnie znaleźliśmy się w pobliskim warsztacie pana Roberta Szostka, patrząc na własne zdjęcie. 

Jak ono się tam właściwie znalazło? Zbieg okoliczności. W momencie, kiedy półtora roku temu, świeżo zakochani wieszaliśmy naszą kłódeczkę, pewna kobieta uchwyciła ten moment swoim wypasionym aparatem. Podeszła potem do nas, pokazując zdjęcie i oferując, że może mi je wysłać mailem. Parę dni później dostałam od niej wiadomość z załączonym plikiem. Okazało się, że jest ona fotoreporterką Dziennika Polskiego i zapytała, czy może nasze zdjęcie opublikować. Zgodziłam się, ale nigdy nie udało mi się wyśledzić owej publikacji. Aż do tego dnia, kiedy przekroczyliśmy próg małego zakładu grawerskiego :)

Nowa kłódeczka zawisła znów na kładce, tym razem mam nadzieję w bezpieczniejszym miejscu
Odnalazłam wersję on line artykułu, ale jest zablokowana i dostępna w całości tylko za opłatą. Także pochwalić się nim tu za bardzo nie ma jak. Przynajmniej mamy zdjęcie :)

5 komentarzy:

  1. ooo jak romantycznieee....ale z was słodziaki..:)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie, milo zanleżź coś takiego :] szczęście chyba jest wam pisane

    pozdrtawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ale historia zatoczyla kolo:))) zobacz... ale szczescie macie!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. reasumując, szczęśliwa i przebrzydle słodka z nas potwora :D Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...