Korzystając z długiego weekendu, wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę... na wieś. I choć nie towarzyszyły nas swojskie zapachy i sielankowe wiejskie widoki (wręcz przeciwnie... piękne kamieniczki, pałace i wieżowce), pozwolę sobie na tą zgryźliwość, powołując się na historię.
Haga, bo o niej właśnie mowa, nigdy nie otrzymała oficjalnych praw miejskich. Mimo to już od wieków przysługiwały jej szczególne przywileje, dostępne jedynie miastom. Co prawda w 1810 roku Napoleon nadał Hadze prawo do tegoż tytułu, jednak była to już przysłowiowa musztarda po obiedzie. W 1798 zniesiono tradycję nadawania praw miejskich, więc ten jakże hojny dar od Napoleona ma tak naprawdę wymiar symboliczny. Złośliwcy zatem (w tym ja) żartują, że holenderski parlament, monarcha oraz Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości obradują we wsi ;)
|
Wieżowce, w których mieszczą się kolejno od lewej ministerstwa: edukacji, kultury i nauki (biały "żagiel"), zdrowia (pomarańczowo-niebieskie "domki"), sprawiedliwości (czerwona cegła) oraz spraw wewnętrznych (biały) stanowiące tło haskiego placu Plein |
Czasu szczególnie dużo na zwiedzanie nie mieliśmy i nie lubimy się spieszyć. Dlatego też odpuściliśmy sobie wszelkie muzea (zresztą Mauritshuis i tak jest zamknięty na czas remontu), Madurodam (czyli Holandia w miniaturze) oraz najpopularniejszy kurort w kraju, Scheveningen. Zamiast tego cały dzień spacerowaliśmy po mieście. Oczywiście zgubiliśmy się gdzieś po drodze, ale to też część już naszej tradycji. Zresztą wierzę, że w ten sposób odkrywa się najfajniejsze zaułki i najlepiej poznaje miasto.
|
Binnenhof |
|
Het Torentje (czyli "Wieżyczka") - biuro ministra ;) |
|
Sala Rycerska na dziedzińcu wewnętrznym |
Spacer zaczęliśmy od Binnenhof i obraliśmy kierunek w stronę Starego Miasta. Mijając luksusowe butiki, XVI-wieczny kościół Grote Kerk, urocze oldschoolowe tramwaje i zapełnione ludźmi ogródki kawiarniane, nagle straciliśmy orientację i drogę. Błądząc po uliczkach całkowicie przypadkowo trafiliśmy pod dom, w którym żył Spinoza! A stamtąd już tylko parę kroków dzieliło nas od China Town.
|
Dom Spinozy |
Przed nami jeszcze jedne z największych zabytków i atrakcji Hagi: Pałac Królewski, ogród pałacowy i Pałac Pokoju, w którym miesci się siedziba Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Maximy co prawda nigdzie nie spotkaliśmy ;) ale po drodze do
Vredespaleis, gdzieś pomiędzy kolejnymi ambasadami i konsulatami, wyłonił się przed nami skąpany w słońcu uroczy placyk. Plac Anny Pawłowny (Romanowej) otoczony kamieniczkami i obsypanymi białym kwieciem drzewkami, na którego środku poustawiano stoliki jednej z knajpek. Musieliśmy się zatrzymać na małe piwko i zapozować u boku posągu Wielkiej Księżnej Rosji i Królowej Holandii ;)
|
Pałac Króloweski w Hadze |
|
Plac Anny Pawłowny |
|
Pałac Pokoju |
|
Moi i moja nowa kumpela, królowa Anna Pawłowna
Jak na jedną wieś, to całkiem nieźle ta Haga wypadła ;)
|
hoho....co za dystyngowana poza...:-D Całkiem ładna ta wieś..:)
OdpowiedzUsuńwieś z tramwajami:)
OdpowiedzUsuńoJ zazdroszczę wycieczki:)
OdpowiedzUsuńdosc duza ta "wies". Jako "wies z tramwajami" zlosliwcy okreslaja obecnie Lodz.
OdpowiedzUsuńDla odmian w Al-Khobar gdzie mieszkam taki wynalazek jak komunikacja publiczna praktycznie nie istnieje.
O cholercia.... Dawno mnie tu nie bylo. A tu tyle zmian! Bylam na Twoim blogu kulinarnym i jest super!! Na dniach usiade na spokojnie! Musze juz uciekac - jutro mam egzamin z greckiego! Trzymaj kciuki!!!! Pozdrawiam z Grecji!!:DD
OdpowiedzUsuńNo niezła wioska. Na takiej to nikt ci nie wytknie,że jesteś wieśniakiem;)
OdpowiedzUsuń