piątek, 2 maja 2014

Wieści z drogi

Ostatnimi czasy moja blogowa aktywność jakoś zmalała, ale od paru tygodni niemal woła o pomstę do nieba. Wiem, wiem... jak długo mogę się jeszcze pracą wykręcać! Ale smutna prawda jest taka, że poza Dniem Króla, to w ostatnim miesiącu nie wiele się działo. Dni upływają mi na radosnym stukaniu w klawiaturę niczym w transie i jeszcze radośniejszych żartach z kolegami. Sporo nauczyłam się o europejskich kolejach i dalekobieżnych pociągach. Jeszcze więcej o holenderskich autostradach ;)

Codzienne obserwacje z drogi między Nijmegen a Utrechtem nieco zmieniły mój sposób spostrzegania tego kraju. Rowery i ścieżki rowerowe ustąpiły miejsca samochodom i autostradom. Dzięki Bogu, że Holendrzy prowadzą nieco lepiej niż jeżdżą na rowerach. W przeciwnym razie mielibyśmy tu istne Indie na drogach. Nie żebym twierdziła, że nie potrafią poruszać się na jednośladach... potrafią, potrafią. Tylke że czyją się do tego stopnia pewnie, że jeżdżą jak szaleni myśląć, że ścieżka do nich należy. Choć i na drogach tacy kierowcy się znajdą... Ale, żeby nie było zbyt pięknie, korki stanowią codzienny element naszej podróży.


Korki w Holandii... temat rzeka. Chyba każdy o nich słyszał, chyba każdy widział. Ja ostatnio doświadczając ich regularnie nauczyłam się pewnych zasad jakimi się rządzą. Nie licząc wypadków, korki pojawiają się głównie przy miastach i zjazdach z autostrady. Co jednak ciekawe, kończą się niespodziewanie bez wyraźnych oznak. Człowiek spodziewa się zobaczyć jakąś przyczynę, która by torowała płynny ruch, a tu ni z tego ni z owego korek rozpływa się w powietrzu. A raczej na jezdni. Ponoć prowadzi się nawet badania naukowe na temat spookfiles (czyli korków-duchów) pomiędzy Eindhoven i Bredą. Około 40% korków na tej trasie autostrady A58 to właśnie takie "duszki". 

Na szczęście tamta trasa nas nie dotyczy. Regularnie natomiast stoimy w okolicy Tiel. Nieco to irytujące, bo choć stacje radiowe zawsze informują kierowców o lokalizacji i długości zatorów, o tym nigdy nie wspominają. Myślałam z początku, że ignoranci z Randstad nie zwracają szczególnej uwagi na to co dzieje się poza tym obszarem. Pewnego razu dopiero zrozumiałam, że o standardowych , codziennych korkach nawet już nie wspominają, chyba że ich rozmiar wyraźnie się wydłuża. 

Poranne korki w Holandii
Ostatni tydzień był dla nas niemal jak marzenie. Żadnego stanie rano w drodze do pracy. Przyjemny płynny przejazd, przez śluzy i zwężenia drogi. Wszystko za sprawą meivakantie, które właśnie wypadają w Utrechcie i Nijmegen. Szkolne wakacje to świetny moment na wzięcie urlopu, szczególnie jeśli ma się dzieci. Dzięki temu ruch na drogach był odczuwalnie mniejszy. Wniosek: najlepiej pracować wtedy, kiedy inni wypoczywają ;) 


Niestety to co dobre szybko się kończy. Od poniedziałku zatem znów prawdopodobnie utkniemy w korkach. A ja będę miała więcej czasu na podziwiania wspaniałych holenderskich krajobrazów: stada pasących się krów i owiec na bezkresnej, ultrapłaskiej zielonej powierzchni. Od czasu do czasu przeciętej autostradą. Można spowrotem zasnąć od takich ekscytujących widoków ;)

8 komentarzy:

  1. ile zajmuje Ci dojazd do pracy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od 50 minut to niespełna1,5 godziny. Zależy od sytuacji na drodze

      Usuń
  2. Przeczytałam Twojego posta i się brzydko nie po koleżeńsku :}} ucieszyłam że u mnie zaczynają się korki koło 16, rano są niezauważalne

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem kierowca na Cyprze od ponad miesiaca i najbardziej kocham tutaj zupelny brak korkow!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko pozazdrościć. Nie dość, że korków brak, to i widoki fajniejsze :)

      Usuń
  4. Justynko, kiedy obserwowałam ruch amsterdamski, nie mogłam się nadziwić jak to wszystko razem funkcjonuje - tramwaje, autobusy, auta, skutery, łodzie ;-) i rowery. Boże, myślę sobie - ja bym nie dała rady poruszać się w tym tyglu na rowerze. Ale... jednak dałam, choć czasem było ciężko! Dróżki i ścieżki rowerowe - coś wspaniałego. Czemu my w Polsce tak nie mamy i czemu w ogóle tak mało jeździmy rowerami??? Dodam jeszcze, że chyba bardziej niż tym rowerem to bałabym się tam jeździć samochodem! Serio ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowery są super! :) Ale wszystko jest do zrobienia... W Holandii ten lifestyle wcale nie sięga antycznych czasów. Kwestia polityki i infrastruktury. Może i w Polsce się bardziej to rozwinie, bo coraz więcej osób chyba docenia rowery. Przynajmniej niektóre regiony Polski mają ku temu warunki... bo tak skąd ja pochodzę, to górki trochę zniechęcają co korzystania z roweru jako codziennego środka transportu ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...