I znów nadszedł ten dzień w roku, kiedy całą Holandię zalewa pomarańczowa fala. Rozbawiony tłum wypełnia ulice miast w całym kraju, parki zmieniają się w ogromne pchle targi i wszystkim udziela się ogólna wesołość. Tak, tak... to właśnie Dzień Króla.
Choć mieszkam w Holandii niecałe trzy lata, to nawet dla mnie ta nazwa jakoś dziwmnie brzmi... Przez całe dekady świętowało się w Wiatrakowie Dzień Królowej, a tu w tym roku taka zamiana. I to parę dni wcześniej niż do tej pory zawsze było. A wszystko przez zeszłoroczną abdykację Beatrix i wstąpienie na tron Willema-Alexandra. No to się nam porobiło. Pierwszy król od ponad wieku i pierwszy Dzień Króla w historii.
Jak tu właściwie świętować takie okazje? Każdy ma swój sposób. Jedni przepijają hektolitry piwa na ulicach lub kanałach Amsterdamu, inni bawią się w mniejszym gronie lub wyprzedają swoje rupiecie, a jeszcze inni w ogólne nie świętują. Wolny kraj w końcu i nie każdy jest entuzjastą Królewskiej Rodziny. A jak ja świętuję? Przez te ostatnie kilka lat wyrobiłam sobie małe tradycje, bez których nie ma dla mnie Dnia Królowej/Króla. Oto przed Wami moja prywatna lista "królewskiego" must-do i must-have.
Zestaw obowiązkowy na Koningsdag:
- Pomarańczowa garderoba. Wszystko jedno co by to było: wściekle pomarańczowa koszulka, kapelusz, szalik, boa z piórek... Wybór jest ogromny. Tuż przed tym dniem wszystkie sklepy oferują przeróżne ubrania i akcesoria. Co dusza zapragnie. Może by tak nadmuchiwaną koronę?? Póki w naszym outficie pojawia się ta szalona barwa, jesteśmy w pełni gotowi do świętowania.
- Imprezowanie, imprezowaniem, tutaj ku temu zawsze się powód znajdzie. A że nie przepadam za staniem w ścisku z piwem w dłoni, chętniej spędzam "królewskie" przedpołudnie buszując po vrijmarkt. Skąd i kiedy się dokładnie ta tradycja narodziła nie wiem, ale co roku w ten wyjątkowy dzień tysiące Holendrów wystawia przed domem lub w parku niepotrzebne im "skarby" i wyprzedaje za groszowe kwoty. Taki pchli targ w parku Goffert w Nijmegen zajmuje olbrzymią powierzchnię, przyciąga ogromne tłumy i pozwala się nieźle obkupić. Dla mnie to coroczne must-be.
- Od takiego plątania się godzinami między straganami i przeróżnymi gratami, może człowiek zgłodnieć. Trzeba się czymś pysznym i najlepiej niezdrowym posilić. Tego typu okazje mają to do siebie, że przyciągają kramy z festiwalowym jedzeniem i fast-foodami. Mój standardowy już zestaw to poffertjes i Unox broodje. Oczywiście nie na raz ;) Te mini naleśniczki z masłem i cukrem pudrem oraz hot-dog w mini bagietce to smakołyki, którymi raczę się praktycznie tylko raz w roku. No może się czasem zdarzy w czasie Vierdaagse.
- A skoro już o jedzeniu mowa... po powrocie do domu osłodzić sobie życie należy kawałkiem tompouce z pomarańczowym lukrem. To iście Koningsdag klasyk! Choć brzmi tajemniczo, to tak naprawdę nasza stara, dobra kremówka. Tyle że z okrutnie słodkim i lepiącym się lukrem na wierzchu.
- Bez względu na to gdzie i jak postanowimy spędzić ten dzień, jedno musimy pamiętać. Czas najlepiej mija w dobrym towarzystwie. Dlatego spotkanie ze znajomymi i relaks czy to na trawniku w parku, czy na balkonie, czy w piwnym ogródku to gwarancja udanego Dnia Króla.
A Wy jak spędzacie ten dzień? Macie swoje własne tradycje?
Oj oj na taki pchli targ to ja bym chciała zazdroszczę,pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńJa w Norwegii będę miała 17 maja dzień niepodległości który jest tak samo jak u Ciebie obchodzony z pompą, tylko że ludzie są ubrani w narodowe stroje. Bardzo podoba mi się pchli targ:}} i
OdpowiedzUsuńStroje narodowe? Brzmi super! Chętnie bym zobaczyła :)
UsuńTo co mi się podoba w wielu krajach, a czego brakuje w Polsce, to świętowanie ważnych dni państwowych na wesoło i spędzanie ich na zabawie. Bardzo fajne te holenderskie obchody :)
OdpowiedzUsuńKompletnie się z Tobą zgadzam! Jak to się dzieje, że w innych krajach potrafią się cieszyć z własnych świąt i celebrować je na wesoło? ;)
UsuńDziś 4-maja jest chyba jedyne święto w Holandii, które odchodzi się w takim duchu jak wszystkie polskie święta... I znajomi aż się dziwią, że w Polsce nie mamy dziś też Dnia Pamięci o Poległych (w czasie II Wojny Światowej). Cóż, mamy chyba już wystarczająco dużo depresyjnych świąt
Optymistycznie! :)
OdpowiedzUsuń