W Holandii oficjalnie zaczęły się w ten weekend wakacje! Pogoda stała się też iście letnia. Słoneczko, ciepełko. Nic tylko korzystać. I tak też postanowiliśmy zrobić.
W piątek przyrodnia siostra Maurycego wychodziła za mąż, a wesele odbywało się w północnej prowincji Fryzji. Korzystając z okazji, że byliśmy już dość daleko na północy, następnego dnia wybraliśmy się na odkrywanie największego miasta w tej części kraju, Groningen.
Groningen to znane w Holandii miasto studenckie. Przepiękny budynek uniwersytetu z 1614 roku to prawdziwa architektoniczna perełka. Ale w centurm odnajdziemy całą masę starych, uroczych oraz zachwycających budowli. Spacer po uliczkach lub wzdłuż kanału stanowi prawdziwą przyjemność. A skoro mowa o kanale... mieliśmy niezłą gratkę. Akurat kiedy przechodziliśmy most, ruch uliczny został zamknięty, a ulica złożyła się w pół, żeby pozwolić łodzi przepłynąć na drugą stronę. Jeśli widzi się coś takiego pierwszy raz, to niezła atrakcja.
Ruch uliczny wstrzymany przez otwarcie kanału |
Nasza wycieczka nie trwała co prawda bardzo długo, ale tyle mi wystarczyło, żeby zauroczyć się w tym mieście. Szkoda tylko, że tak daleko wysunięte jest na północ, bo chętnie odwiedzałabym je częściej. Z drugiej jednak strony Holandia jest tak maleńkim krajem, że droga powrotna zajęła nam zaledwie 2 godziny. Na Polskie standardy to prawie nic. Tutaj ten czas wystarcza, żeby przejechać niemal z jednego krańca kraju na drugi ;)
No prosze, mam rzut beretem do Groningen, a nigdy tam nie bylam...koniecznie musze tam zajrzec, wyglada zachecajaco :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zdecydowanie polecam!
UsuńGroningen jest genialne, szczególnie w kontekście studiowania. Mnóstwo tam obcokrajowców i tubylców, nocą miasto nie śpi :) Mówi to osoba, która spędziła tam semestr, który z perspektywy upływającego czasu uważam za najlepszy czas w moim życiu!
OdpowiedzUsuńP.S. Super blog. Śledzę, żeby powspominać stare dobre czasy heheh
Przyznam Ci się, że kiedy tak tam spacerowałam zaczęłam się zastanawiać, czemu ja taka głupia podczas studiów byłam, że na żadną wymianę studencką się nie wybrałam. Taka świetna okazja, a ja nawet czasu nie poświęciłam, żeby folder Erasmusa przeczytać. Zazdroszczę tego semestru w Groningen ;) I oczywiście witam w gronie podczytywaczy ;)
UsuńHehehe byłam przekonana, że na wymianie poznałaś swojego Holendra właśnie. Hehe widocznie nieuważnie czytałam bloga i umknęły mi okoliczności waszego poznania.
UsuńA semestr w Holandii był super, potem był jeszcze semestr w Chicago, a teraz obecnie praktykuję sobie we Włoszech, ale Groni jest moim numer 1! Pozdrawiam
Ilosc rowerow jest powalajaca! Uwielbiam takie klimatyczne miasteczka.
OdpowiedzUsuńRowery w Holandii uwielbiam! Nie wyobrażam sobie już mieszkania w mieście bez roweru ;)
UsuńPiękne zdjęcia! Groningen ma swój urok, ale chyba trzeba być studentem, żeby tam mieszkać w centrum. Mój mąż mieszkał w samym centrum 2 lata i jakoś nie był zachwycony - zwłaszcza ilością śmieci rzucanych przez luzaków na ulicę. Ale za to targ jest świetny. Ryby zdecydowanie lepsze niż u nas i spory rynek kwiatowy. Polecam też lodziarnię na rynku.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Gronigen. Swoja studencka atmosfera przypomina mi Krakow. A do Nijmegen czesto zagladam bo mieszka tam moja znajoma. Pozdrawiam z Leeuwarden!
OdpowiedzUsuń