Jest! Nareszcie doczekałam się! Od paru miesięcy wyczekiwałam, wypatrywałam, kiedy drzwi się otworzą i w końcu się stało! Od wczoraj mamy w Nijmegen polski sklep :) W końcu będę mogła zaopatrzyć się w pierogi, świeże drożdże, marchewki na sztuki (w holenderskich supermarketach sprzedawane są tylko w całych workach), polski chleb, Tymbark, Prince Polo i wiele innych produktów, których mi tu brakowało :)
Pierwsze wrażenie było niezwykle miłe. Podczas gdy rozentuzjazmowana spacerowałam sobie między półkami, przesympatyczni właściciele wypytywali, czy mam jakieś życzenia co do gazet lub produktów, które mogą jeszcze zamówić. Mam? Hmm... najpierw mój umysł musi ochłonąć, żeby przeanalizować czego mi jeszcze w Holandii brakuje. Hmm... może korzeń pietruszki? :)
Serki, twarogi, cała ściana przeróżnych polskich piw i innych trunków, słodycze, przekąski, przetwory... Koniec z nędznymi zuure augurken, teraz będę mogła sobie kupić prawdziwe ogórki kiszone! I zamiast bawić się z tubkami cukru pudru, następnym razem zaopatrzę się w solidną paczuszkę cukru pudru. Taką jak należy. A może by tak zaserwowć Maurycemu żurek albo kapuśniaczek? Nagle przyszła mi ogromna ochota na polską kuchnię, za którą tak naprawdę wcale nie tęskniłam. Chyba po prostu wyparłam ją z pamięci ze względu na brak niektórych składników.
Przesympatyczni panowie Jakub i Michał przeglądają w Coffee Corner naszego nibylandiowego bloga ;) |
To co jednak przyciągnęło najwięcej mojej uwagi i radości to coffee corner w głębi sklepu. Wygodne sofy, stoliki i stołki barowe, słowem idealne miejsce na mały odpoczynek w trakcie zakupów i posilenie się kawą lub herbatą. Czyż to nie świetne miejsce do poplotkowania z innymi klientami? A nóż pozna się jakiegoś rodaka, który mieszka w naszym sąsiedztwie!
Teraz zapewne umieracie z ciekawości, gdzie się ten sklep właściwie znajduje. Tuż na skraju centrum, więc z dogodnym dojazdem i dużym parkingiem obok. Mianowicie Nieuwe Markt 8. Niewiele Wam to mówi? Mi pewnie nie mówiłoby nic, gdyby nie było to dla mnie po drodze do centrum. Ok, kojarzycie Kronenburger park? Ten ładny, ze starą wieżą i jeziorkiem, obfotografowany przeze mnie ze wszystkich możliwych stron. Tuż za owym stawem, na rogu gdzie park się kończy i zaczyna się najstarsza handlowa ulica w Holandii - Hezelstraat, dokładnie tam, na tymże rogu mieści się Taste of Poland. Coś czuję, że uzależnię się od tego sklepu ;)
Bardzo ladnie urzadzony sklep:)
OdpowiedzUsuńU mnie w Limassol bylo kilka polskich sklepow, niestety w przeciagu kilku miesiecy wszystkie upadly:/ Teraz co ciekawe, mozna niektore polskie produkty dostac w (uwaga) bangladesh shop....
Wcześniej znalazłam parę polskich produktów w irańskim, czy jakimś innym bliskowschodnim sklepie na drugim końcu miasta :D Mam nadzieję, że ten się utrzyma. Generalnie polskie sklepy nieźle sobie w Holandii radzą, ale też jest nas tu od groma
Usuńno niech mnie kule biją:)
OdpowiedzUsuńpozdr
O, taki sklep na obczyźnie to skarb!!
OdpowiedzUsuńJak mi brakuje polskiego twarogu i ogórków kiszonych.. :(
Mi właśnie tego twarogu zawsze brakowało najbardziej. I grzańca w ziemie :D
UsuńBardzo fajnie ten sklep wygląda, szczególnie ten coffee corner - można sobie usiąść i poplotkować przy soczku z tymbarka. U mnie to jakaś porażka - właściciel sklepu wygrałby konkurs jak upchnąć najwięcej towaru, na jak najmniejszej powierzchni z minimalną ilością pracowników.
OdpowiedzUsuńCoffee corner mnie absolutnie zafascynował :)
UsuńOj zazdroszcze, ja tez mam u siebie polski ale twojemu do piet nawet nie siega. Do tego sprzedaja stary chleb, to juz holenderski wole ;)
OdpowiedzUsuńChyba będziesz teraz tam częstym gościem ;)
OdpowiedzUsuńTeż coś mam wrażenie, że się lekko uzależnię ;)
UsuńHej. A jak ceny w tym sklepie?
OdpowiedzUsuńP.S. Marchewki na sztuki mozesz kupic np. w C1000 lub Hoogvliet bez problemu.
O, to nie wiedziałam, bo nie mam żadnego z tych marketów w okolicy, ale dzięki za sprostowanie ;) ceny są naprawdę w porządku. nie mam co prawda porównania z innymi polskimi sklepami w Holandii, ale bynajmniej mnie nie odstraszają. na pierwszych dwóch zdjęciach zdaje się nawet widać ceny ;)
UsuńCieszę się razem z Tobą :) Polskie sklepy zdecydowanie pomagają przetrwać na emigracji! :)
OdpowiedzUsuńO rany! Brak mi słów! :)
OdpowiedzUsuńw Albert Hijn również można kupić marchewki na sztuki
OdpowiedzUsuńZapomnialas dodac, ze zaraz obok sklepu jest "Czerwona ulica"! To zdecydowanie ogromny plus dla panow.
OdpowiedzUsuńdrozdze swieze tez sa dostepne w NL. Na 100% w Jan Linders.
OdpowiedzUsuńSklep już dawno zamnkięty na 4 spusty.
OdpowiedzUsuń