czwartek, 21 kwietnia 2016

Koci kraj

Na świecie panuje puszysty trend: kocie kawiarnie. Rok termu taki właśnie przytulny lokal, gdzie można wypić kawkę w otoczeniu futrzaków otworzył się w Amsterdamie. Nie długo trzeba było czekać, kolejna pojawiła się w Groningen i w plannach kolejne miasta. Wszystko fajnie i puszyście.

Z góry odrazu przyznaję, że w takiej kawiarni jeszcze nie byłam. Głównie dlatego, że mi nie po drodze, ale też dlatego, że rezerwacje są obowiązkowe. I choć kocham koty, to raczej mnie do kattencafe nie ciągnie. W końcu spójrzmy prawdzie w oczy - koty w Holandii są niemal wszędzie! A instytucja tak zwanego kroegkat istnieje w tym kraju od dawna. 

Kot mieszkający w centrum ogrodniczym. Ten to ma się gdzie kręcić i polować ;)
Nie tak trudno natknąć się w Holandii na kocinę wyciągniętą błogo na kanapie/krześle/podłodze. Widok futrzaka w restauracji nawet mnie już nie dziwi. W Nijmegen znałam kilka takich miejsc, gdzie spotkac możne miejscowego kroegkota. Rudzielec Bert przesiadujący w kawiarni The Fuzz dorobił się nawet własnej strony internetowej ;) Daleko szukać nie trzeba. Wraz z Maurycem natknęliśmy się już nie raz na kota kawiarnianego, restauracyjnego, w McDonaldzie, w coffee shopie, w centrach ogrodniczych i przeróżnych sklepach. Nawet w Burger's Zoo mieszkają koty (które w naturalny sposób pozbywają się szkodników)! W Holandii koty królują.

Według przeprowadzonych w 2014 roku statystyk żyje w tym kraju około 2,6 miliona kotów. Ponad milion więcej niż psów. Średnio na co piąte domostwo przypada jeden lub więcej kotów. Spacerując ulicami w naszej okolicy mam wrażenie, że nieco zawyżamy tu statystyki, bo kocie zagęszczenie jest niesamowicie wysokie. Prawie co drugi dom ma sierściuszka na parapecie lub przed drzwiami ;) 

Źródło: Nieuwsblad.be
Czy to znaczy, że jestem przeciwna kocim kawiarniom? Ależ skądże! Uważam, że pomysł jest jak najbardziej przyjemny, szczególnie, że kawiarnie te wspierają często schroniska. I co najważniejsze, opiekują się paroma uroczymi futrzakami.

7 komentarzy:

  1. Miałam okazję być w Burger's ZOO i również spotkałam tam kota, który jadł coś spod ławki. Koty widziałam również w miasteczku książek, czyli Bredevoort i przyznaję, że koty w połączeniu z książkami dają niesamowity efekt :)
    W okolicy, w której najczęściej przebywam widzę jednak więcej psów niż kotów, a szkoda bo sierściuchy uwielbiam! Szkoda, że nie wiedziałam o kociej kawiarni w Amsterdamie, bo na pewno skusiłabym się na wizytę w tym miejscu podczas odwiedzin tego miasta.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj racja, koty świetnie zestawiają się z książkę i dobrą kawą ;) jeszcze nic straconego, Amsterdam zawsze możne ponownie odwiedzić ;)

      Usuń
  2. Blad w tekscie otworzyl sie w Amsterdamie a nie Amsterdamiu ����

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesująca mapka... Ciekawe jest to, że jedynie w Polsce, Hiszpanii i Portugalii psy mają bardzo wyraźną przewagę liczebną nad kotami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad tym samym się zastanawiałam. Ciekawe z czego się to bierze

      Usuń
    2. Sądzę że wynika to z wygody...z mozliwości. Kota nie trzeba wyprowadzać. Sam się wyprowadza. Moj mnie niestety rozczarował. Specjalnie zrobiłem mu drabinke z puerwszego piętra a on I tak sra w domu do kuwety :(

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...