Jak już zapewne wiecie, w ten wtorek Wizzair otworzył nowe połączenie lotnicze z Groningen do Gdańska. Miałam tą przyjemność, żeby uczestniczyć w pierwszym locie na trasie łączącej te dwa piękne północne miasta. A nie był to kolejny zwyczajny lot.
Z racji otwarcie nowego połączenia, władze lotniska w Groningen zorganizowały specjalne spotkanie, na które zaproszone m.in. lokalne oraz polskie media w Holandii. I zgadnijcie co... ja również miałam wielką przyjemność wziąć udział w tej uroczystości. Miałam po raz pierwszy możliwość spotkania przedstawicieli takich tytułów jak Goniec Polski, Niedziela.nl czy poPolsku. Który bloger o czymś takim nie marzy? Ok, bloger-zwyczajny śmiertelnik, nie bloger-celebryta. Niestety długo nie mogłam porozmawiać, gdyż po powitaniu oraz szybkiej prezentacji, samolot wylądował, a w związku z tym musiałam udać się do odprawy w towarzystwie zarządu lotniska. Dyrekcja życzyła mi miłego lotu i zniknęła na płycie lotniska, żeby powitać pierwszych przylatujących. A ja ruszyłam do bramek bezpieczeństwa.
Lotnisko Groningen Eelde jest niewielkie, więc wszystko poszło bardzo szybko i zwinnie. Swoją drogą... może niewielkie, ale nie takie zwyczajne. Czy wiedzieliście, że to właśnie tutaj szkolą się piloci holenderskich linii KLM? ;) Choć był to pierwszy lot na nowej trasie, pasażerów nie brakowało. Zarówno Polacy, jak i Holendrzy wypatrywali lądującego airbus'a. Nie ma się co dziwić dopisującej frekwencji... cena jest niesamowicie atrakcyjna. Bilety w obie strony zaczynają się już od niecałych €20 w wielu terminach (przynajmniej na najbliższe dwa miesiące, które sprawdziłam). Nie łatwo upolować taką okazję do ciekawych destynacji. A Gdańsk jest z pewnością wart wizyty.
Wróćmy jednak do samego lotu. Tuż po wejściu na pokład, załoga przywitała nas słodkim poczęstunkiem i pomogła zająć miejsca. Bez zwyczajowego chaosu, który często można zaobserwować w rejsach tanich linii lotniczych (przecież sami wiecie). Wkrótce nasz samolot ruszył w swój dziewiczy lot do Gdańska. Spojrzałam przez okno... czy ja widzę wybrzeże?? Tak bardzo przywykłam do widoku pól, że morski brzeg skąpany z zapadającym zmroku był wręcz hipnotyzujący. Hipnotyzujący? Jak zatem nazwać widok Gdańska z lotu ptaka? Zachwycający! Zniżając się do lądowania, samolot wziął ostry, głęboki skręt i miałam wrażenie, że moja uradowana twarz niemal wisi pionowo nad pajęczyną świateł. Pierwsze oblicze stolicy Pomorza. Kolejne okazały się jeszcze piękniejsze.
Ale o tym, już niedługo na blogu.
Ale o tym, już niedługo na blogu.
W końcu jakieś wynagrodzenie Twojego trudu i poświecenia dla bloga. Super że zostałaś doceniona, gratuluje!
OdpowiedzUsuńDzięki za tak miłe słowa :) Przyznam, że to niesamowite uczucie i jestem bardzo wdzięczna lotnisku w Groningen za to wyróżnienie.
Usuń