wtorek, 10 lutego 2015

Nibylandia wraca do szkoły - poziom C1. Podsumowanie

Jesienią ubiegłego roku podzieliłam się z Wami na facebook'u moją decyzją o powrocie do szkoły. Nie, nie postanowiłam zrobić drugich studiów, ani nic w tym stylu. Uznałam, że mojej znajomości holenderskigo należy się nieco szlifu. Zapisałam się na kurs językowy na poziomie C1. 

Jak wielu z Was zapewne już wie z facebook'a, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, końcowy egzamin zdałam i tym samym mam papierek, który stwierdza, że tak, tak, mówię biegle po wiatrakowemu. Choć co do tej biegłości miałabym pewne wątpliwości... ;) 


Czemu zdecydowałam się na ten kurs i dlaczego pozytywny wynik końcowy mnie zaskoczył? 
Na codzień w domu używamy z Maurycym raczej mało holenderskiego. Przyzwyczailiśmy się już tak do angielskiego, że automatycznie każdy inny język wydaje się nieco nienaturalny. Dodatkowo, moją upartą babską naturą nie mam czasem ochoty ułatwiać mu życia. Ostatecznie umówmy się, jeśli on mówi w swoim ojczystym języku, a ja nie, to nasza komunikacja i wyrażanie własnych odczuć i emocji jest conajmniej na nierównym poziomie. Jest zwyczajnie nie fair. A ja wierzę w równouprawnienie w związku ;) Lub innymi słowy jestem leniwa. 
Po drugie, w pracy używam jeszcze mniej holenderskiego. Czemu? Bo 99% naszej klienteli zwyczajnie holenderskiego nie zna i nasze usługi oferowane są po angielsku i hiszpańsku. Angielski rządzi moim biurem. A co z kolegami? A no, większość też jest przyjezdna, więc angielski jest dla nas wszystkich przystępniejszy (niektórzy niderlandzkiego w ogóle nie znają lub dopiero zaczynają przygodę z tym językiem). 
W ten oto sposób, moja ciężko zdobyta wiedza w praktyce przydaje się jedynie podczas zakupów, spotkań rodzinnych, oglądania telewizji i tych niezręcznych momentów w windzie, kiedy ktoś jednak postanowi przerwać dłużące się milczenie. W takich warunkach to ja się nie mogę rozwijać! Co gorsze, jeszcze zaczęłabym się cofać. Dlatego uznałam, że wrócę do szkoły. Niby sama też mogłabym się uczyć, ale nie oszukujmy się... Facebook, blogi, pintrest, seriale... tak łatwo się zdekoncentrować w dzisiejszych czasach ;) 


Wróciłam zatem do szkoły. Jakież to było fantastyczne uczucie. Czułam przypływ motywacji i determinacji. Dwa razy w tygodniu żwawo zasuwałam na moim rowerze na uniwersytet, żeby przez półtorej godziny dyskutować z innymi kursantami na różne tematy. Obiecałam sobie też, że tym razem będę robić wszystkie zadania domowe... Aż do pierwszej rozprawki na temat... śmieci. Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje oczekiwania i w końcu na większość lekcji przychodziłam tylko z częściowym zadaniem. Błąd, nie błąd? Kwestia subiektywna. Z lekcji natomiast dalej byłam bardzo zadowolona. 

W styczniu przyszedł czas na egzaminy próbne. Nie szczególnie się nimi stresowałam, bo w końcu to tylko próba. Sposób, żeby wiedzieć, czego się tydzień później spodziewać i przetestować na co szczególnie uważa. I tu nagle kubeł zimnej wody. Próbne testy oblałam! Nie spodziwałam się, aż tak złych wyników. A na nadrobienie zaległości czasu już nie wiele zostało. Mimo to, postanowiłam spróbować. Przez cały weekend dużo czytałam, słuchałam radia, przerobiłam jeszcze kilka gramatycznych ćwiczeń... Przyznam, że na końcowe egzaminy szłam dość zrezygnowana. W końcu w tydzień nie nadrobi się miesięcy nie używania języka w aktywny sposób. Spróbowałam. I stał się cud - zdałam! Wszystkie trzy części. Ledwo zdałam, ale zdałam. 

Źródło: www.foksuk.nl
I teraz nachodzą mnie przemyślenia (właściwie ten tekst zaczął kreować się w mojej głowie jeszcze przed otrzymaniem wyników i nosił tytuł "Dlaczego poziom C1 jest trudny do zdania - i nie ma to nic wspólnego z moim lenistwem"). Tak naprawdę ma to wiele wspólnego z lenistwem. Z lenistwem, bo sama nie zaczynałam prawie nigdy rozmów w domu czy w pracy po holendersku. Nie wymagałam od innych, żeby jednak mówili do mnie po holendersku. Zwyczajnie szłam na łatwiznę. Nie czytałam więcej książek, ani gazet po holendersku. Jednak książka na rok i babskie pisemka się tu nie liczą. W skrócie: poziomu C1 nie zdasz, jeśli języka nie używasz. 

Z drugiej strony, większość kursantów była rozczarowana ilością gramatyki podczas kursu. Było jej naprawdę mało. Raczej szybkie przypomnienie i wyjątki od reguł. Dlaczego? Jeśli decydujesz się na C1, to dla organizatorów kursu oznaczało to, że jesteś na poziomi B2 i gramatykę masz już opanowaną. I właściwie to się z nimi zgodzę. Wedle definicji, osoba posługująca się językiem na poziomie C1 jest w stanie analizować i zrozumieć długie, skomplikowane teksty i wypowiedzi, wypowiadać się na tematy abstrakcyjne i dostrzegać sformułowania ukryte, wyrażone pośrednio. Żeby być w stanie ten poziom osiągnąć trzeba mieć bogate słownictwo i znać powiedzenia, kolokwializmy czy specyficzny styl (żarty, sarkazm, ironia, wyolbrzymienia). Brzmi poważnie? 

Źródło: www.tijdvoorduidelijkheid.nl
Jest poważnie. Według statystyk 60% Holendrów nie rozumie (dobrze) tekstów na poziomie C1! Czuję się nieźle dowartościowana ;) Nie zrozumcie mnie źle. Nie mówię w tym miejscu, że znam holenderski lepiej niż ponad połowa nacji. Co to to nie! Dlaczego więc, tak wielu Holendrów nie zdałoby testu, który zdałam ja? Ja wyżej wspomniałam, kwintesencją tego poziomu jest analiza, skomplikowanych tekstów. Tekstów naukowych, rządowych, biznesowych. Sprowadza się to zatem do wykształcenia danego delikwenta, wiedzy i co tu dużo mówić... inteligencji. 

No to sobie teraz nieźle posłodziłam ;) Czasem trzeba. A na koniec ciekawostka: oficjalne egzaminy państwowe ze znajomości języka na poziomie C1 obecnie nie istnieją. Jeśli ntomiast ktoś z Was chciałby taki certyfikat zdobyć, to najprawdopodobniej będzie miał ku temu okazję od grudnia tego roku! DUO planuje wprowadzić pod koniec 2015 kolejny poziom Staatsexamen - programma III. 

3 komentarze:

  1. Gratulacje zdania egzaminu !!! :D wiem jaka to przyjemnosc zaliczyc :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Uczucie jest rzeczywiście niesamowite ;)

      Usuń
  2. Gratuluje :) Sam zastanawiam się nad podejściem do egzaminu, może mi też się uda :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...