poniedziałek, 20 stycznia 2014

Słowo roku 2013

Przygotujcie smartphone'y... oto przed Wami słowo roku 2013: SELFIE! Przyznać się, kto choć raz w życiu nie zrobił sobie sam "słodkiej foci" (która tak naprawdę nie jest wcale słodka)? Wszyscy ulegli manii robienia selfie. Od nastolatków zaczynając, poprzez celebrytów, aż po... astronautę, papieża i prezydenta Obamę. A ileż takie selfie zamieszania potrafi czasem wywołać! Powstała nawet lista 20 najlepszych cyfrowych autoportretów 2013 roku. Zobaczcie koniecznie. 

To się nazywa klasyczne selfie. Źródło: www.cobra.be
Co roku redakcja Van Dale (największego słownika języka holenderskiego) ogłasza konkurs na Słowo Roku, które miało największy wpływ na potoczne słownictwo w danym roku. Od końca listopada do połowy grudnia można było na ich stronie oddawać głosy na nominowane 10 słów. W głosowaniu udział wzięło 22 tysiące ludzi. Co ciekawe, selfie zwyciężyło również w Belgii oraz Anglii. Redakcja przewidywała takiego wyniku. A cóż to była za konkurencja. Sami spójrzcie na nominowaną dziesiątkę:
  • boekface - robienie sobie zdjęcia z głową zasłoniętą książką (lub magazynem) przedstawiającym twarz znanej persony
  • koningslied - piosenka napisana specjalnie z okazji nawej ery: objęcie tronu Holandii przez króla Willema-Alexandra
  • kopschopper - oprawca, który doprowadza do ciężkich obrażeń swojej ofiary poprzez kopanie jej w głowę
  • kweekburger - hamburger z mięsa wyhodowanego laboratoryjnie z komórek macierzystych
  • zwycięskie selfie - robienie sobie zdjęcia telefonem komórkowym lub aparatem trzymanym przez wyciągniętą przed siebie ręką
  • sletvrees - silna obawa kobiet przed bycie postrzeganą jako... dziwka
  • socialbesitas - przymusowe i tym samym nadmierne korzystanie z platform społecznościowych
  • voedselsjoemel - oszustwa jedzeniowe
  • comakijken - oglądanie ogromnej ilości odcinków danego serialu jeden po drugim (dosłownie "oglądanie-śpiączka")
  • knikkebolziekte - choroba występująca u dzieci w niektórych regionach Afryki
To się nazywa inwencja językowa. Holendrzy są bardzo skłonni do tworzenia wszelkich neologizmów, a elastyczność tego języka tylko im sprawę ułatwia. Dodajemy dwa słowa do siebie i buf, już mamy nowe. Kiedyś rozmawiałyśmy z koleżanką o tej giętkości językowej na przykładzie scharreleieren, czyli jajek pochodzących od kur z wolnego wybiegu. Po polsku to niemal całe zdanie, a po holendersku... prościzna. 

Z ciekawości aż sprawdziłam laureatów poprzednich edycji "Słowa Roku". Czegóż tu się dowiedzieć można. Przyznaję, że w kilku przypadkach musiałam skorzystać z pomocy słownika i wikipedii.
  • 2012: "Project-X feest" - impreza, która wymyka się spod kontroli przez ogromną liczbę gości zaproszonych za pośrednictwem Facebook'a. Nazwa wzięła się o filmu o takim samym tytule, a spopularyzowała ją jeszcze bardziej pewna impreza urodzinowa 16-letniej mieszkanki małej mieścinki Haren, o czym też wówczas pisałam. 
  • 2011: "Tuigdorp" - odizolowane od społeczeństwa miejsce, gdzie mieliby mieszkać przestępcy o długiej historii kryminalnej
  • 2010: "Gedoogregering" - tu przyznam się szczerze, że dalej nie do końca wiem o co chodzi... Coś z mniejszościową partią i rządzeniem? Ktoś może wie? ;)
  • 2009: "Ontvrienden" - usunięcie kogoś ze znajomych na platformie społecznościowej (mówiąc w prost, na Facebook'u)
  • 2008: "Swaffelen" - osoby wrażliwe oraz nieletnie proszę o odwrócenie wzroku: uderzanie kogoś... penisem w zwodzie
  • 2007: "Bokitoproof" - odporny na atak potężnej siły/ ekstremalnej sytuacji. Nazwa wzięła się od goryla imieniem Bokito, który w maju 2007 roku uciekł ze swojego wybiegu w rotterdamskim zoo i rzucił się na kobietę (którą uznał za swój obiekt miłosnego zainteresowania). 
Dobra, pomyślicie. Wszystko fajnie, tylko czemu piszę o tym dopiero teraz, ponad miesiąc po ogłoszeniu Słowa Roku? Przypomniało mi się, kiedy Maurycy wyczytał w jakiejś gazecie o aplikacji, dzięki której teraz i Twój kot może zrobić sobie selfie. Czy muszę pisać, że natychmiast ową aplikację ściągnęłam? Tylko Sloeber jakoś opornie do całej zabawy podchodzi. Co innego kot koleżanki, którym się opiekuję podczas ich wakacji ;) Sięgając pamięcią jeszcze parę miesięcy wstecz: kiedyś zakradłam się do Xbox'a, podczas gdy Mauryc wyszedł zapalić i strzeliłam selfie jednej z postaci z gry GTA, w którą wtedy mój luby namiętnie grywał. Jakaż to potężna siła i wpływ na ludzkość, takie zwykłe selfie. Nie tylko ludzie je robią, ale także koty i postafie fikcyjne. To co, zrobimy sobie galerię selfies nibylandiowych podczytywaczy? ;)

7 komentarzy:

  1. Teraz modne jest podobno bikini-bridge, takie selfie, ale nie twarzy, a szpary między majtkami opartymi na biodrach a ciałem.
    A my mówimy nie sweet-focia, bo jak sama mówisz sweet to to ani trochę nie jest, tylko grubiańsko: SAMOJEBKA:P

    W zestawieniu z linku brakuje najfajniejszego selfie - zrobionego przez robota Curiosity na Marsie;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Selfie Curiosity jeszcze nie widziałam, zaraz wygoogluje :D
      Aco do bikini-bridge... gdzie ten świat podąża? ;P

      Usuń
  2. Niedawno w Dzien dobry TVN byla o tym mowa i nie jestem pewna czy dobrze uslyszlam, ze tworca selfie jest Robert Wolanski???

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, to niesamowite, że Holendrzy potrafią WSZYSTKO nazwać jednym słowem! Z tego co piszesz wynika, że mają jednowyrazowe określenia nawet na zjawiska, o których w życiu bym nie pomyślała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to racja...są chyba mistrzami w słowotwórstwie i neologizmach :) A mówią, że to trudny język ;D

      Usuń
  4. Nie każdy jednak uległ takiej modzie i dla mnie samoj#bki są oznaką mało ciekawych fotografii, osób, które nie potrafią poprosić kogoś o zrobienie fotki.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...