środa, 4 grudnia 2013

Mikołajki po holendersku

Już jutro największe święto dla holenderskich dzieci. Wieczór, kiedy to przychodzi Sinterklaas. Zaraz, zaraz... ale czy Mikołajki nie wypadają w piątek? Otóż holenderski święty Mikołaj zostawia prezenty w wigilię swoich urodzin, czyli wieczorem piątego grudnia. O samej tradycji i kontrowersyjnym pomocniku Zwarte Piet pisałam już w ubiegłych latach. Ale jak właściwie dzieci świętują tu Mikołajki?


Sinterklaas przybywa do Wiatrakowa z... Hiszpanii statkiem parowym już w drugiej połowie listopada. Jego powitanie jest ogromnym wydarzeniem i nabrzeża zapełniają się rozentuzjazmowanymi dziećmi. Od tego czasu, aż do 5. grudnia zostawiają one przed pójściem spać swoje buciki przy kominku (lub kaloryferze... z braku kominka rozumiem rozwiązanie, ciekawe tylko jak Czarne Piotrusie mają się przez ów kaloryfer do mieszkania dostać ;)). Jeśli dzieci były grzeczne, mogą spodziewać się rano jakichś drobnych upominków, zwykle słodyczy. Podobnie jak w Polsce, niegrzeczne dzieci dostają rózgę lub... woreczek soli. Większość rodziców rozpieszcza maluchy popularnymi kruidnootjes, czekoladowymi literami, figurkami z marcepanu, ciasteczkami speculaas lub taai taai. Niektórzy jednak dbając o zdrowie dzieciaków próbują zdrowszych alternatyw. Maurycy wspomina takie mikołajkowe rozczarowanie z jego dzieciństwa, kiedy liczył na słodycze jak każde inne dziecko, a znajdywał głównie mandarynki ;)

Sianko i marchewka dla Amerigo. Źródło
W odróżnienia do innych narodowych Mikołajów, Sinterklaas nie schodzi sam przez komin, tylko wyręcza się swoim pomocnikiem. Dlatego też dzieci nie zostawiają mu ciasteczek. Pamiętają natomiast o jego wiernym białym koniu Amerigo i zostawiają dla niego w buciku marchewkę lub sianko. 



Parę ciekawych pomysłów na surprise. Źródło: Pinterest
W końcu nadchodzi wyczekiwany dzień. Słodycze i drobne upominki ustępują miejsca prawdziwym prezentom. Czasem dorośli też świętują pakjesavond. Pamiętam z liceum i czasu studiów, że często urządzaliśmy sobie też wymianę prezentów, losując kto komu ma coś sprezentować. Tutaj zwyczaj ten jest bardziej rozwinięty. Holendrzy piszą dla siebie nawzajem małe wierszyki, w których wytykają sobie różne rzeczy i nabijają się z obdarowywanej osoby. Najbardziej jednak podoba mi się tradycja robienia surprise. To taki niby prezent, który najchętniej odzwierciedla coś typowego dla obdarowywanej osoby, jak na przykład hobby, ulubiony sport, coś kojarzącego się z cechą charakterystyczną. Prawdziwy prezent ukryty jest w środku i oczywiście jest nie za duży, ani drogi, bo drogie prezenty nie są wcale mile widziane w Wiatrakowie... w końcu to takie mało zuinig ;)

5 komentarzy:

  1. Fajnie! Pewne rzeczy podobne do naszych, ale zdecydowanie bardziej rozbudowane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto zauważyć, że w wielu domach Sinterklaas jest dużo ważniejszy niż jakaśtam Wigilia Bożego Narodzenia - co w Polsce byłoby nie do pomyślenia. ;) Ale sama tradycja z czekoladowymi literami i pepernoten w butach też mi się podoba! Plus przywiązują dużą wagę do wymyślania naprawdę śmiesznych wierszyków. Ostatnio byłem w Action i widziałem całą klasę młodzieży, która się wpakowała chyba po to, żeby kupić prezenty na szkolne albo domowe pakjesavond. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałoby się powiedzieć, że Wigilia nie gra tu szczególnie ważnej roli, może poza tymi bardziej katolickimi rodzinami. Ale z drugiej strony w tym roku dopiero pierwszy raz będę spędzać Wigilię w NL, więc zobaczymy i porównamy ;) Czekoladowe litery, ciasteczka i marcepan uwielbiam tak bardzo, że zaczynam się obawiać o swoją wagę pod koniec grudnia ;) Fajny widok to musiał być... cała klasa buszująca po sklepie!

      Usuń
  3. Czesc Justynko, przy okazji musisz jeszcze wyjasnic swym bogowym czytelnikom dlaczego to wlasnie z Hiszpanii przybywa Sinterklaas.. Ja akurat wiem, bo mam za polowice historyka pasjonata, ale skojarzenia z Hiszpania nie sa dla wszystkich takie oczywiste :))
    W sumie wolalabym holenderskie podejscie do prezentow, niz ta coraz czestsza przesade i wypasione prezenty...
    Pozdrawiam serdecznie
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że dokłądnie nie wiem, dlaczego akurat Hiszpania uważana jest za siedzibę Sinterklaas. Podejrzewam, że ma to wiele wspólnego z kwitnącym handlem w okresie Złotego Wieku i holenderskimi statkami przywożącymi drogie przyprawy i smakołyki z południa (w tym również z Hiszpanii). Ciekawa natomiast jestem czy wojna z tym krajem i okupacja Holandii przez katolickich Hiszpan jakoś wpływa na historię świętego Mikołaja.
      Jeśli wiesz dokładniej to bardzo proszę podziel się :) Sama chętnie bym się dowiedziała od historyka, który wydaje się bardziej wiarygodny niż Wikipedia ;)
      Pozdrawiam

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...