Zleciał ten czas szybko, oj zleciał. Ani się nie obejrzałam a tu już mi dzięwiąty miesiąc i urlop macierzyński zawitał. A skoro brzuszek dziś zarządził, że pora spokojnie usiąść na tyłku i odpocząć, uznałam, że zbiorę moje obserwacje i przemyślenia z ostatnich paru miesięcy. Ciąża niby każdy wie mniej więcej jak wygląda, ale jak podchodzą do niej Holendrzy? Czego spodziewać się po tutejszej służbie zdrowia?
Jak mogłam się spodziewać po pierwsze reakcji, jaką otrzymałam w przychodni na wieść, że jestem w ciąży, nie powinnam stawiać moich oczekiwań zbyt wysoko. Dla holenderskiej służby zdrowia stan błogosławiony, o ile przebiega poprawnie i bez komplikacji, jest tak naturalny, że możnaby się mało nim przejmować. Ostatnio znajoma Amerykanka, która też właśnie spodziewa się dziecka zaczęła rozważać powrót to Stanów na parę miesięcy i poród w jej rodzinnych stronach. Dlaczego? Bo tutejszą opieką jest zwyczajnie przerażona. Czy rzeczywiście jest tak źle? To zależy, doczego jest się przyzwyczajonym, czego się oczekuje i oczywiście jak sama ciąża przebiega.
Dwie kreski na teście? No to teraz się zabawa zaczyna ;) |
Mój brzuszek jak do tej pory rośnie sobie grzecznie i spokojnie. Miałam wyjątkowo lekką i przyjemną ciążę, bo czułam się świetnie przez te wszystkie miesiące, nie dolegały mi dokuczliwe przypadłości, nie miałam problemów ze zdrowiem i przez cały czas byłam aktywna. Aż szkoda mi się będzie niedługo rozstawać z brzuszkiem ;)
Jeśli ciąża przebiega dobrze, momentami można w Holandii zapomnieć, że jakakolwiek opieka zdrowotna istnieje. Szczególnie w drugim trymestrze. Czego powinna się ciężarna w Holandii spodziewać?
1. Ciążę prowadzi położna
Jeśli kobieta jest zdrowa, nie ma żadnych komplikacji, ani medycznych przeciwwskazań, jej ciążę poprowadzi najprawdopodobnie położna. Przychodni położniczych jest w Holandii dużo, więc można sobie wybierać do woli. Położna też przyjmie poród, nawet jeśli zdecydujemy się rodzić w szpitalu. Ginekologa nie widziałam jeszcze ani razu i prawdę mówiąc mam nadzieję, że tak już zostanie do rozwiązania, bo ginekolog w Holandii oznacza tylko jedno: komplikacje. Oczywiście, jeśli ze zdrowiem, ciążą lub płodem jest coś nie tak, ale istnieje podwyższone ryzyko, wtedy ciężarna regularnie widuje ginekologa, a na kontrole zwykle musi udawać się do szpitala.
2. Niewiele badań
Chodząc do położnej na kontrole (średnio co 4 tygodnie, a w ostatnim miesiącu co 1-2 tygodnie) można się spodziewać dość krótkich wizyt. Zazwyczaj przeprowadzany jest krótki wywiadna temat tego jak się czuję, mierzone jest ciśnienie, osłuchanie pracy serca maluszka i generalne "wymacanie" brzucha. W ten sposób położna ocenia czy płod dobrze się rozwija i rośnie zgodnie z oczekiwaniami. Badanie krwi miałam robione tylko raz, na samym początku, jeszcze w pierwszym trymestrze. A co z kolejnymi badaniami? Np. na poziom cukru, żeby wykryć ewentualną cukrzycę ciążową? Cóż... oceniają na podstawie samopoczucia oraz tego jak szybko rośnie brzuch i dziecko. Jeśli mają jakieś obiekcje, skierują na badanie. Standardowo dodatkowe badania krwi dostają tylko kobiety należące do grupy podwyższonego ryzyka (cukrzyca w rodzinie, duża nadwaga, niektóre grupy etniczne itp). Pod koniec drugiego trymestru mierzony jest tylko poziom żelaza u ciężarnej, ale badanie robi położna w gabienecie i trwa to dosłownie parę sekund.
3. USG? Raz na trymestr
Na wiele okazji, żeby zobaczyć rozwijającą się fasolkę też nie ma co liczyć (chyba, że ciążę prowadzi ginekolog). Oficjalnie przysługują tylko dwa USG: około 10-12 tygodnia (tzn. termijnecho), żeby potwierdzić ciążę oraz w połowie ciąży (tzn. 20-wekenecho), kiedy to dokładnie sprawdza się każdy milimetr płodu, żeby sprawdzić prawidłowy rozwój wszystkich organów. 20-wekenecho nazywane jest też z tego powodu USG medycznym i przeprowadzają je tylko wyspecjalizowani echoskopiści (w żadnym razie położna). Większość przychodni robi przeprowadza też jedno echo w ostatnim trymestrze, zwykle groeiecho w 30 tygodniu lub liggingsecho w 35 tygodniu, żeby sprawdzić ułożenie dziecka.
Trzy USG to naprawdę niewiele, ale więcej nie jest zwykle pokryte ubezpieczeniem zdrowotnym. Niektóre przychodnie często też pozwalają na darmowe wczesne USG przy pierwszej wizycie u położnej. Decydując się na badania prenatalne typu combinatietest lub NIPT (od kwietnia tego roku w pełni refundowane) w celu wykluczenia niektórych syndromów, oczywiście wykonywane są dodatkowe USG. Czasem ma się też szczęście (jak ja parę razy) i trafia na wizytę w godzinach, kiedy praktykantra potrzebuje królików doświadczalnych do trenowania i można jej użyczyć swojego brzuszka :)
4. Poród w domu czy w szpitalu
Holenderskim zwyczajem bardzo wiele kobie rodzi w... domu. I dla wielu Holendrów jest to najnormalniejszą rzeczą na świecie. Większość ubezpieczycieli nawet wysyła za darmo tak zwany "kraampakket" , czyli wielkie pudło pełne bandaży, gazików, środków odkażających, opatrunków i ogromniastych "podpasek", czyli wszystkiego co potrzebne do porodu w domu. Mimo to, coraz więcej ciężarnych decyduje się na poród w szpitalu lub klinice. Wśród moich znajomych chyba nie ma ani jednej osoby, która zamierza rodzić w domu, a mamy w tym roku prawdziwy wysyp brzuszków.
Poród w szpitalu/klinice bez medycznej potrzeby i skierowania niestety wiąże się z dodatkowymi kosztami z zakresu eigen risico. Warto jednak pamiętać, że większość ubezpieczalni pokrywa także koszty takiego porodu, jeśli przyszła mama ma rozszerzone ubezpieczenie zdrowotne (aanvullende verzekering). Zatem planując rodzinę, dobrze o tym pomyśleć na początku roku kalendarzowego.
5. Pomocna dłoń po porodzie
W Holandii domy wielorodzinne są mniej powszechne niż w Polsce i przyszli dziadkowie nierzadko mieszkają w innym mieście czy wręcz prowincji. Nieraz ciężko jest liczyć na wielką pomoc w pierwszych dniach ze strony rodziny. Na szczęście istnieje taka instytucja jak kraamzorg. Jest to wyspecjalizowana pomoc, która przysługuje każdej świeżoupieczonej mamie i jest w pełni pokryta ubezpieczeniem zdrowotnym. Pomocna pani z kraamzorg przychodzi do domu codziennie przez 8-10 dni po porodzie, żeby dopatrywać stanu i zdrowia mamy i niemowlaka, nauczyć jak dbać o maleństwo (karmić, kąpać, przewijać) oraz pomóc w ogarnięciu domu (posprzątać łazienkę i toaletę, przygotować drobne posiłki, ogarnąć łóżko). I co najlepsze, nie są to krótkie wizyty. Kraamzorg mamy do dyspozycji przez około 6-7 godzin dziennie przez caluteńki tydzień!
wow! Gratulacje Kochana!....niech juz maluch szybko wyskakuje, taką fajna mamę musi poznać...:) No i tatę i cały świat!
OdpowiedzUsuńHaha dzięki Sznupciu ☺ ale bez pośpiechu... Niech sobie jeszcze troszkę w brzuchu posiedzi. Przynajmniej tak do września, żeby mamusia jeszcze sobie z tych ostatnich tygodni pokorzystała 😃
UsuńMoja siostra rodzila w Hola i strasznie narzkekala. Polozna ktora przychodzila po porodzie tez byla lekko nieogarnieta, a przez jej nieuwage siostra miala wielkie problemy ze zdrowiem.
OdpowiedzUsuńja sama mieszkajac w NL co prawda nie rodzilam, ale mialam wiele przypadkow gdzie potrzebny byl lekarz i nadal uwazam, ze to kompletni kretyni przesadzajacy z wazelina i paracetamolem na wszystko
Brzusio już nisko- widać, że chce wyjść!
OdpowiedzUsuńTo teraz lekkiego porodu (hihihih)
To chyba najbardziej podoba mi się opieka po porodzie. Życzę zdrowia i pomyślnego rozwiązania :)
OdpowiedzUsuńŚliczny brzusio :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: https://trzy-razy-a.blogspot.com/
Świetne zdjęcia! :) Życzę dużo zdrowia, powodzenia i cierpliwości. Ciąża to piękny czas u każdej kobiety.
OdpowiedzUsuńWitam. Ja tez mieszkam w holandi. Jestem w 8 tygodniu ciąży i zaczęłam czytać właśnie wszystkie te informacje na temat ciąży w holandi. Jest tu może teraz jakaś dziewczyna która jest w ciąży? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej ja jestem w 34tygodniu mam male kimplikacje strasznie sie boje
UsuńKobiet a w ciąży zawsze wygląda pięknie. Najważniejsze wtedy jest, żeby znaleźć odpowiedniego lekarza prowadzącego. Pomoże on przejść przez ten okres w sposób wzorowy, a na koniec będzie bardzo potrzebny przy rozwiązaniu ;)
OdpowiedzUsuńJak widać, w kwestii prowadzenia ciąży pomiędzy Polską a Holandią jest naprawdę wiele różnic…
OdpowiedzUsuńMieszkamy z mężem w Holandii i urodziłam tu drugie dziecko. Wygląda to zupełnie inaczej niż w Polsce. W wielu przypadkach na plus. Największym plusem jest oczywiście social, chociaż teraz u nas jest to +500, ale to jest niczym w porównaniu do tego co jest tutaj. Poza tym bardzo ciekawym rozwiązaniem tutaj jest właśnie kraamzorg. Do mnie coś przez tydzień przychodziła sympatyczna Pani i pomagała mi przy dziecku. To świetne udogodnienie, którego w Polsce nie ma :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim gratuluję dwójki 😉 zgadzam się, że kraamzorg to wspaniałe rozwiązanie. Ja mało się nie popłakałam gdy przyszło nam się pożegnać z naszą pomocą. Szczególnie dobre rozwiązanie, gdy nie ma się blisko rodziny na której pomoc można by liczyć
UsuńGratuluję szczęśliwego rozwiązania. Jeśli natomiast chodzi o rady związane z karmieniem, czy pielęgnacją niemowląt - polecam informacji szukać na stronach internetowych.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa do 15 tygodnia ciąży miałam w Holandii 3 badania usg. Za każdym razem przy wizycie zajmowała się mną inna kobieta, więc być może to były też asystentki, które się uczyły, ale tego nie wiem. Przy drugiej wizycie miałam badanie krwi na glukozę, niedobory żelaza czy witaminy D. A przy trzeciej zmierzono mi ciśnienie. Wszystkie wizyty wspominam pozytywnie. Położne dobrze mówiły po angielsku i były chętne do pomocy i odpowiadały na wszelkie pytania. Po wizytach otrzymałam parę ulotek na temat żywienia w ciąży a także zdjęcia z usg. Przy okazji, czy ktoś wie, jak odczytywać skróty przy opisie na zdjęciu z usg np:Frq, Gn, DR, FR, D?
OdpowiedzUsuńJestem w ciąży,w Holandii, koniec pierwszego trymestru i dalej żadnych badań, tragedia w ogóle się nie interesują stanem zdrowia ciężarnej. Tym bardziej że miałam już jedno poronienie pół roku temu, wtedy też nic tylko przez telefon rozmowa. Cały czas się martwię bo nie wiem czy wszystko jest w porządku i może dałoby się zapobiec nieszczęściu jeśli wcześniej wykonanoby jakiekolwiek badania ��
OdpowiedzUsuń