Już tuż tuż... Jeszcze tylko tydzień... W końcu nadejdzie wyczekiwany dzień zero. Dostaniemy klucze do naszego nowego gniazdka!
Ostatnie parę mięsięcy było naprawdę cicho i pustawo na blogu. Jak wiecie moi Drodzy, na początku lata, po paru miesiącach poszukiwań znaleźliśmy te włąściwe cztery kąty i podpisaliśmy umową. To tak w wielkim skrócie. Tak naprawdę, zanim mogliśmy złożyć nasze autografy, czekało nas sporo pracy papierkowej. Słyszałam nie raz, że kupno domu/mieszkania w Holandii to dramat. Jak to właściwie wyglądało? Nie tak źle prawdę powiedziawszy. Dobry doradca finansowy naprawdę ułatwia życie!
Po złożeniu naszej oferty i przyjęciu jej przez sprzedających (poprzez pośrednika nieruchomości oczywiście) wszystko potoczyło się dość szybko. Od razu skontaktowaliśmy się z doradcą ds. hipoteki, którego poznaliśmy podczas targów nieruchomości w Nijmegen i który zrobił wstępną anazlizę naszej zdolności kredytowej (dzięki temu wiedzieliśmy już w trakcie szukania na ile możemy sobie pozwolić). Tim przedstawił nam listę wszystkich dokumentów jakie będziemy musieli zebrać, żeby dostać hipotekę w banku. Trochę się tego zebrało:
- kopia umowy kupna nieruchomości
- kopie naszych paszportów (jako dowodów tożsamości)
- oświadczenie od pracodawcy (werkgeversverklaring)
- jako że wtedy miałam jeszcze umowę tymczasową, poprosiłam HR o intentieverklaring, czyli zaświadczenie, że nie mają żadnych powodów do nie przedłużenia mojej umowy o pracę
- wyciągi z naszych kont bankowych z ostatnich 6 miesięcy
- oświadczenie zdrowotne (gezondheidsverklaring)
- oświadczenie emerytalne (pensioenoverzicht)
- raport architektoniczny (bouwkundig rappotr), który zleca się wyspecjalizowanej firmie do przeprowadzenia w nabywanym domu
- raport wyceny nabywanej nieruchomości (taxatierapport) wykonany na zlecenie przez pośrednika nieruchomości strony kupującej. Nasz doradca finansowy sam zajął się tą częścią, W końcu numer do nie jednego pośrednika ma w swoim telefonie
Zostało już tylko czekać na zatwierdzenie hipoteki przez bank oraz podpisanie gotowego dokumentu. Po niecałych dwóch miesiącach mogliśmy wreszcie odetchnąć z ulgą. Były to dość intensywne dwa miesiące. Wszystko było zatwierdzone, podpisane i w jak najlepszym porządku. Zatem tylko czekać, planować przyszłe gniazdko i.. pakować dobytek :)
A teraz... siedzę otoczona pudłąmi, folią do pakowania i odliczam dni, godziny. Już prawie u celu. Trzymajcie kciuki za przeprowadzkę!