czwartek, 7 maja 2015

Wojna domowa

Wieści z frontu moi drodzy. Nowego domu dalej nie ma. My wprawiamy się bojach. Oj nie łatwa to zabawa, nie łatwa. Zabawa powiedziałam? Wojna! Toż to prawdziwa walka na noże. Tylko silniejsi przetrwają. 

No, trochę dramatycznie zaczęłam, ale do rzeczy. Od otwartego dnia zaczęliśmy się powoli rozkręcać. Ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na żaden z domów, które wtedy widzieliśmy. Najpierw częstsze przeglądanie mieszkań na funda.nl,  potem zapisywanie upatrzonych sztuk i w końcu przyszedł czas na pierwsze umówione z maklerem oglądanie. Maurycemu wypadło w ostatniej chwili coś ważnego w pracy, więc wybrałam się sama. A co! Dom przyznam szczerze mnie nie powalił. Stare ogrzewanie, liche drawniane ramy w oknach... Zwyczajnie nas tam nie widziałam. Ktoś inny natomiast zdecydowanie się tam widział, bo parę dni później dom poszedł pod młotek. Od tego momentu wszystko ruszyło dość lawinowo. 

Zaczęliśmy na kolejne domy szybko reagować, dzwonić do maklerów i umawiać się na oglądanie. Powiem Wam kochani... wszystko co w Internecie wcześniej wyczytaliśmy o rynku nieruchomości i zakupie okazało się daleeeeekie od rzeczywistości. Złote rady specjalistów do kosza można było wyrzucić. Negocjacje ze stroną sprzedająca? Parę razy nawet nie dane nam było "posiadłość" obejrzeć na żywo. Dzień przez spotkaniem dostawaliśmy telefon od maklera, że ktoś z oglądających dzień-dwa dni wcześniej złożył ofertę i dom sprzedany. Średnio ostateczna cena spada o 10%? Pobożne życzenie! Domy, którymi się do tej pory interesowaliśmy poszły po cenie wyższej niż wywoławcza (vraagprijs). Może i te rady działają, ale na pewnonie w tej klasie, nie w obecnej sytuacji ekonomicznej i zdecydowanie nie w tym mieście. Rynek nieruchomości w Utrechcie przepomina sawannę. Trzeba być szybkim, zwrotnym i sprytnym. A najlepiej podstępnym. Powoli z wesołych lwiątek przeobrażamy się z Maurycem w bezwzględne drapieżniki. 

Może powinnam odświeżyć sobie Sun Tzu i jego "Sztukę wojny" ... Pozdrawiamy Was z pola bitwy i wracamy do planowania kolejnej strategii. Pora obudzićw sobie Napoleona ;)

6 komentarzy:

  1. Ach, jak dawno mnie tutaj nie bylo...widze ze domku szukacie, czas dobry, bo nieruchomosci w NL wyjatkowo tanie. Mam nadzieje, ze uda wam sie cos fajnego znalesc. A tak w ogóle, to całkiem nie dawno powstała taka fajna organizacja w NL zrzeszajaca Polki, może miałabyś ochotę do nas dołączyć. Miałyśmy kilka tygodni pierwsze spotkanie, drugie pod koniec maja. Fajnie byłoby się poznać :) Zostawiam ci linka, jakbyś miała czas to daj znać :) http://www.polishprofessionalwomen.com/koktajl-inauguracyjny-kwiecien-2015/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie pora dobra, bo i nieruchomosci i kredyty teraz tanie. I oczywiscie da się to na rynku odczuć.
      Dzięki za zaproszenie, Marylko. Słyszałam już o tej grupie z Facebook'a, ale przyznam szczerze, że nie widzę się samej jako prawdziwa profesjonalistka, a już tym bardziej businesswoman. Choć przyznam, że poznać się byłoby zdecydowanie miło.

      Usuń
  2. Ja myślę , że to jest tak....ten wymarzony dom gdzieś na was czeka, ale Wy jeszcze nie wiecie gdzie , ale to tylko kwestia czasu i się odnajdziecie..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci Sznupcia, jakbym moją mamę słyszała ;)

      Usuń
  3. Życzę Wam powodzenia! Coś o tym wiem, jak się szuka domu w Holandii. Ofert tysiące, ale znaleźć niełatwo. A tym bardziej tam w końcu zamieszkać - większość sprzedających nie ma nawet idei, gdzie się przeprowadzić, więc i chce mieć 6 miesięcy na opuszczenie domu. My mieliśmy sześć miesięcy na szukanie, kupno i przeprowadzkę, więc musieliśmy z góry odpuścić wszystkie zamieszkane domy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nam się specjalnienie spieszy, więc to żaden problem. Prawdę powiedziawszy, nie chcemy się z Nijmegen wyprowadzać przynajmniej do końca lipca, więc poczekać spokojnie możemy. Dzięki ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...