niedziela, 29 marca 2015

Open huis dag

Przez ostatni rok dość regularnie karmiłam Was "niuwsami" z drogi: korki, autostrady, pociągi i opóźnienia i problemy z trakcją. Trochę monotematycznie, ale cóź mogę poradzić. Taka była (i wciąż jest) moja i Maurycowa codzienność. Dojazdy do pracy. Nijmegen - Utrecht- Nijmegen. Przetnie nie ma nas w domu 12 godzin. 

Oboje kochamy Nijmegen i nasz kurniczek, ale na dojazdy tracimy codziennie mnóstwo czasu. Dlatego z ciężkim sercem podjęliśmy decyzję: będzie trzeba się przeprowadzić. Zatem w nibylandiowym życiu pojawił się nowy projekt: kupno domu. Brzmi poważnie. 

Od kilku miesięcy dzień w dzień spwadzaliśmy nowo pojawiające się nieruchomości na stronie funda.nl. Chyba każdy Holender zmieniający swoje gniazdko korzysta z tej strony. Polecam też aplikację na smartphona... rewelacja. Póki co nasze poszukiwania były raczej orientacyjne, i plano-snujące, raczej niż poważne wyszukiwanie oferty. Dość przełomowym momentem była wczorajsza sobota: narodowy Open Huis Dag.

Źródło: www.vdsd.nl
Co to właściwie znaczy? Mniej więcej tyle, że wielu właścicieli domów, którzy usiłują sprzedać, otwierają drzwi swoich domostw dla potencjalnych kupców. Świetna sprawa. Nie trzeba się umawiać, można w każdej chwili poprostu zapukać do drzwi i pozwiedzać wszystkie kąty. Na początku wydawało nam się to odrobinę dziwne... tak bezkarnie buszować po czyimś domu. Ale przecież w przyszłości może to być nasz dom, więc jak mus to mus. Zwłaszcza, że cała akcja trwa tylko 4 godziny. 

Przyznam, że taki Open Huis Dag niesamowicie otworzył nam oczy. Szczególnie, że zamierzamy przenieść się do innego miasta, którego tak dobrze nie znamy. Przyjechaliśmy rano do Utrechtu względnie dobrze przygotowani, z listą domów, które nas interesują i uwagami na co zwrócić szczególną uwagę. Odwiedziliśmy osiem domów! Połowę z naszej listy wykreśliliśmy nawet bez wychodzenia z samochodu. Krótka rundka po okolicy i już wiedzieliśmy, że dana część miasta nas nie interesuje. Po co tracić cenny czas. Inne domy odkryliśmy zupełnie przypadkiem, spacerując po upatrzonej dzielnicy. Wisi w oknie "Open Huis"? No to zajrzyjmy do środka. W ten właśnie sposób trafiliśmy na jednego z naszych faworytów. Inne mieszkania, które na zdjęciach prezentowały się nieźle, w rzeczywistości okazały się dość rozczarowujące. 


Wrócilismy do kurnika wymęczeni, z plikiem ulotek w dłoni i planem na dalsze postępowanie. Mauryc planuje przeprowadzić szczegółowe analizy kosztów, co się bardziej płaca. Ewentualne dalsze poszukiwania ze skupieniem uwagi na wybranej okolicy. Ojj coś czuję, że projekt "Zmiana kurnika" portwa dość długo i pochłonie duuuuużo energii. A Was za karę będę informować o postępach ;)

5 komentarzy:

  1. Ja tam się piszę na taką karę..:) Życze powodenia...:) My też intensywnie myślimy, no i w sumie działamy też, żeby zmienić sznupkową chałupę na coś ...lepszego, swojego i po za miastem..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah dziękuję Sznupciu, przyda się. Sznupkom w takim razie też życzę powodzenia i trzymam kciuki za poza-miejskie gniazdko! Też zdawaj relację z postępów ;)

      Usuń
  2. To życzę powodzenia! To rzeczywiście spory krok, dla mnie jakby nierealny. Wymierzaj nam karę regularnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę powodzenia w poszukiwaniu odpowiedniego gniazdka ! :*
    Nam w końcu się udało i mamy takie,co prawda nie kupiliśmy,a "dostaliśmy" z urzędu,ale i tak szczęście jest ogromne :)
    Czekam na dalsze informacje o postępach.
    pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh w takim razie gratuluję Wam waszego gniazdka! Pamiętam, jak szczęśliwi byliśmy wprowadzając się do naszego kurniczka :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...