- Patrz, nawet Rembrandta tu mają.
- Nieee... - Mauryc rozgląda się na wszystkie strony.
- No tak. Tam w rogu! - wskazuję mu moje znalezisko w odległym kącie.
- I to prawdziwy! - Mauryc niemal podskoczył podekscytowany - Na takim zadupiu w Azji, prawdziwy Rembrandt! Teraz rozumiem czemu mają taki świetny system zabezpieczający budynek!
Powiedziawszy ostatnie zdanie, zaczął biegać po całym muzeum i informować pozastałe dwie zwiedzające pary o obrazie znamienitego holenderskiego malarza.
- "Taa... tylko dlatego mają taki system... Bo pozostałe eksponaty i ekspozycje nie są w ogóle cenne..." - zaczęłam ironizować w myślach, lekko zażenowana obserwując jego gonitwę, po raz kolejny zdumiona holenderską megalomanią.
Maurycy i jego (a raczej moje) dumne odkrycie |
Ale muszę mu poniekąd przyznać rację. Oryginalny obraz Rembrandta, to jednak z tych rzeczy, których nie spodziewałabym się znaleźć w maleńkim muzeum, gdzieś na obrzeżach dawnej stolicy Syjamu, w sercu Południowo-Wschodniej Azji. A jednak. I nie jest to jedyny powód, żeby odwiedzić to miejsce!
Baan Hollanda to malutkie, ale arcyciekawe muzeum w Ayutthaya. Powstało dopiero rok temu, a jego budowę wsparła finansowo sama królowa (wtedy jeszcze królowa) Beatrix. Jego lokalizacja nie jest przypadkowa... Dokładnie w tym samym miejscu, wieki temu znajdowała się faktoria holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, skąd statki handlowe przewoziły cenne przyprawy, drewno, srebro, słonie i inne drogocenne produkty. Można tu zobaczyć znalezione fragmenty delfickiej ceramiki oraz innych przedmiotów codziennego użytku.
Znaleziska, znaleziskami, ale to co czyni to muzeum najciekawszym to cały szereg zdjęć, szkiców, tabel, opisów i interaktywnych prezentacji, odkrywających przed nami całą historię Kompanii, która była pierwszym na świecie koncernem międzynadorowym emitującym akcje i papiery wartościowe (i to już na początku XVII wieku!). W muzeum możemy także nauczyć się wiele o relacjach handlowych i nie tylko między Syjamem a Holandią, ale także o międzynarodowym handlu w Azji Południowo-Wschodniej i życiu w XVII - XVIII wieku. Dla lepszego obrazu owego życia możemy poczytać przeróżne historie i anegdoty o niebanalnych postaciach i ich czasem problematycznych postępkach ;) Jak na przykład o pewnym holenderskim marynarzu, który podczas pikniku, po pijaku obraził syjamskie władze i ledwo uniknął kary śmierci - zmiażdżenia głowy przez słonia.
Nr 8 powalił nas na kolana: lekarz... amputujący nogę piłą ;) |
Na zakończenie zwiedzania warto zajrzeć do kawiarenki i podelektować się kawką Douwe Egberts (najlepiej koffi verkeerd) i schrupać stroopwafel. Albo porcję bitterballen. My musieliśmy się Heinekenem zadowolić, bo ostatnie stroopwafel pochłonęła grupka Holendrów, którzy odwiedzili muzeum tuż przed nami ;) No trudno się mówi. Na pocieszenie ucieliśmy sobie miłą pogawędkę z panią manager i obejrzeliśmy filmiki i multimedialne prezentacje promujące Holandię. Przyznam, że robi wrażenie.
Praca w koło wciąż wre |
Na miłe zakończenie tej wizyty pewna tajska para (którą Mauryc "zaatakował" dzieląc się informacją o Rembrandcie) zaoferowała nam podwóz do centrum. Co wynikło z tego zacieśniania holendersko-tajskich relacji, dowiecie się już niebawem.
Widzę cisza na blogu, a tu taka niespodzianka :) Wywiało was do Azji w poszukiwaniu Holandii.
OdpowiedzUsuńPS: nie wiem czy bawisz się w takie blogowe zabawy ale oto wybrałam cię do blogowej nagrody, jesteś w czołówce blogów, które lubię i czytam :) pozdrawiam Ania
Ach teraz dopiero sobie uzmysłowiłam, że na blogu samym w sobie nie powiadomiłam o naszych wakacjach... Na facebook'u była mini relacja na żywo, ale w sumie nie każdy facebook'a sprawdza ;) Zatem przepraszam wszystkich za takie ciche zniknięcie na miesiąc. Ale już jesteśmy z nowymi opowieściami :)
UsuńDziękuję bardzo Aniu za takie wyróżenie, bardzo mi miło. Wzięłam chyba raz czy dwa w tej zabawie, ale że dawno nie dodawałam nowych blogów na moją pułeczkę czytelniczą, tak musiałabym w kółko te same nominować...
No nareszcie- już myślałam, że porzuciłaś blogowanie:D
OdpowiedzUsuńNigdy! ;)
Usuńteraz musisz nam wynagrodzić nieobecność podwójną dawką postów;)
UsuńOjj z tym może być ciężko, bo poza blogiem sporo się u mnie ostatnio dzieje. Ale i o tym będzie niebawem do przeczytania ;)
UsuńZazdroszczę wam tej podróży! Może w przyszłym roku przyjdzie kolej na mnie. Ale nie wiem, czy też będę szukać tam Holandii. W tym muzeum, to widzę rzeczywiście na Holendrów nastawieni są. No a Rembrandt - dobrze, że tajskie muzea tak dobrze zabezpieczone są. Nie to co w Rotterdamie!
OdpowiedzUsuńHaha, no tak... Rotterdam się nie popisał :D Podróży w ten zakątek świata z całym sercem polecam!
Usuńkurce, piekne to miasto zachwycila mnie ta szklana rzezba :)
OdpowiedzUsuńjakiez to romantyczne :D