Jak najlepiej poznać kraj i jego kulturę? Przez jedzenie! Przeciech sztuka kulinarna jest bardzo ważną częścią każdej kultury. Myśląc o Włoszech mamy przed oczami obraz spaghetti i pizzy. Turcja kojarzy nam się często z kebabem, a Japonia z sushi. Straszne to uogólnienie, ale kto się ze mną nie zgodzi, że nieprawdziwe? Jak zatem wyglądają i smakują typowo holenderskie dania?
Zaraz po przyjeździe tutaj przechodziłam dość długi okres fascynacji sosem sate, którego bazą jest masło orzechowe. Choć sam sos przywędrował do Holandii z kolonizatorami i handlarzami aż z Indonezji, doskonale się tu zadomowił i stał się iście holenderski. Bardziej niż jakby można było myśleć sos hollandaise (którego nota bene jeszcze nikt mi tu nigdy nie zaserwował). Ach jakże przyjemnym doświadczeniem był sate. Do tego stopnia, że chyba się nim przejadłam i już od dłuższego czasu mijam w supermarkecie regały z tym wynalazkiem bez mrugnięcia okiem. A cieżko te regały przeoczyć ;)
To co Holendrzy uwielbiają: gehakt balletjes i pindasaus (czyli mięsne klopsiki z sosem z orzeszków ziemnych) |
Teraz mnie ten sos prześladuje, bo jest niemal wszędzie. W bułeczkach w piekarni, na półkach w sklepie, nawet na frytkach w kafeterii! Tak, tak... swoisty hit, tak zwane friet oorlog, to porcja pysznych fryteczek z nieodłączym majonezem i sosem sate, hojnie posypane siekaną cebulką. Co też ci Holendrzy nie wymyślą, nie? Jakby nie można było zjeść frytek po ludzku z keczupem lub solą ;) O tym można w tym kraju zapomnieć. Frytek z keczupem nikt nigdzie nie serwuje. Tutaj naturalnym połączeniem tych popularnych przekąsek jest gęsty majonez. Swoją drogą lubię to połączenie dużo bardziej niż z pomidorową pulpą. W Holandii frytki rządzą! Kiedyś teść strzelił komentarzem, że aż witki mi opadły. Opowiadałam mu o fasolce szparagowej przesmażonej z bułką tartą (mniam!).
- Eh, wy w tej Polsce to wszystko byście smażyli!...
Że co przepraszam? A kto u licha niemal zawsze smaży te nieszczęsne kartofle?? Podczas gdy w Polsce najczęście do obiadu gotujemy ziemniaki, w Wiatrakowie się je smaży. Frytki, małe ziemniaczki, duże pokrojone w talarki... Teściowa to nawet je gotuje. Troszkę. Po czym kroi na plasterki i na olej do smażenia ;) I zawsze z majonezem.
Należycie zaserwowane frytki ;) |
Wielką popularnością cieszą się tu również potrawy sezonowe. Wiosną białe szparagi (których nigdy nie mam dosyć), latem małże (których do dziś się boję), a jesienią duszone gruszki. Wtedy też zaczyna się na ciężkie, sycące dania typu stamppot (gotowane ziemniaki ugniecione z jarmużem/kiszoną kapustą/marchewką, podawane z gotowaną kiełbachą) oraz erwtensoep, czyli grochówka z zielonego groszku. One też królują przez całą zimę.
Białe szparagi po holendersku ;) |
Klasyczny boerenstamppot, czyli ziemniaki z jarmużem i kiełbacha |
Swoistą esencją obecnej holenderskiej kuchni są dla mnie jednak... kanapki! Holendrzy uwielbiają swoje bułeczki przełożone zwykłą szynką, różnymi serami, filet americain (pasta z tataru wołowego), krokietem (bo czemuż by nie) lub w wersji maxi/lux naładowane przeróżnymi pysznościami z sałatką, sosem, słowem full wypas. To już nie zwykła kanapka... to całe całkiem sycące danie! Szczególnie popularne w porze lunchu. A broodje gezond, czyli "zdrowa bułeczka" to już klasyk! Każda szanująca się piekarnia i kanapkarnia musi ją mieć w ofercie.
No dobra, dobra. Ale co jest wiatrakowym odpowiednikiem naszego schabowego z kapustą i ziemniakami? Hmm... Bez wahania powiedziałabym, że stek (najlepiej nie za mocno wypieczony), ziemniaczki (smażone, a jakżeby) i brokuły, brukselka lub zielona fasolka.
A Wam z czym kojarzy się kulinarnie Holandia?