- Obchodzi się teraz wogóle Halloween w Polsce? - zapytała znajoma, która lata temu wyjechała już z kraju.
- Nie... Jedynie knajpy w większych miastach organizują imprezy, bo w końcu każda okazja jest dobra, żeby większy utarg mieć.
- A wy zamierzacie dziś świętować?
- Taaa... pójdziemy na siłownię. Istny terror! ;)
Otóż to. Halloween'u nie obchodzimy, bo ani to polskie, ani holenderskie święto, tylko celtyckie. A nam do Celtów daleko. Wszystkich Świętych też jutro nie będziemy obchodzić... W Holandii 1 listopada jest zwyczajnym, roboczym dniem. Także zamiast na groby, pójdę jutro rano do szkoły. Oczywiście nie znaczy to, że zwyczaj odwiedzania zmarłych bliskich na cmentarzach w Holandii nie istnieje. Jak najbardziej, ale "przesunięty" został na najbliższy weekend. Przecież robienie dnia wolnego od pracy, żeby pójść na cmentarz jest takie nieefektywne dla gospodarki... Co innego urodziny królowej ;)
Może i Halloween nie obchodzimy, ale na mini dyni zawsze artystycznie można się wyżyć. A ja takiej okazji nie odpuszczę |
O tych zmianach dowiedziałam się rok temu od teściowej (czasami lubimy pogadać sobie o katolickich zwyczajach i poporównywać). Maurycy nie ma o tym zielonego pojęcia. Jako ateista o religii wie mało i odbiera ją dość negatywnie. Zresztą nie on jeden ma znikomą wiedzę na temat Wszystkich Świętych. Holenderska młodzież nie wykazuje szczególnego zainteresowania tradycjami i jakoś tak im umykają...
Mały "treat" też nie jest zły ;) Ach jak ja lubię Sezonowe dekoracje |
Mój marudnik pamięta natomiast inne święto, delikatnie zbliżone w celebrowaniu do halloweenowego "treat or ttrick". Sint Maarten, obchodzony 11 listopada na cześć rzymskiego żołnierza, który przyjął chrzest i został mnichem. Tego wieczoru spotkać można paradę idącą z lampionami, które dzieci wykonują własnoręcznie (zwykle w szkole). Wtedy też mogę "pożebrać o słodycze" (jak to określiła znajoma) pukając do różnych domów i śpiewając piosenki o świętym Marcinie.